Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
SELLARONDA HERO / UCI Marathon Series
Michalina Ziółkowska – Kross Racing Team:
Dla mnie był to pierwszy w tym sezonie prawdziwie górski wyścig – SELLARONDA HERO. Trasa w słynnych Dolomitach liczyła 62 km, 3300 m przewyższeń i wiodła przez słynne włoskie przełęcze – Gardena, Campolongo, Pordoi i Sella. Początek w moim wykonaniu nie był najlepszy, blisko półtorej godziny jechałam w okolicy 8 miejsca. Dopiero wjazd na Passo Pordoi pozwolił mi przesunąć się na 3 pozycję, a na zjeździe dogoniłam Norweżkę Lovset. Ostatni podjazd pozwolił mi zyskać jeszcze jedną pozycję i zbliżyć się do prowadzącej Brandau i tak już pozostało do mety. Szersza relacja jak zawsze w serwisie Czas na rower!
UCI Marathon Series Malevil Cup w Jablonnej v Podjesti
Olaf Małek – Sante BSA Whistle
Był to mój 3 start w wyścigu Malevil Cup, Czesi jak zawsze postarali się o dobrą, wymagającą kondycyjnie oraz wymuszającą ciągłe skupienie na zjazdach trasę. Cały wyścig wspominam bardzo pozytywnie z racji, że jechałem swoim tempem, ale mimo wszystko na trasie co chwile musiałem odpierać ataki przeciwników lub starać się odskoczyć dogonionym rywalom. Moim zdaniem wynik nie jest najgorszy, chodź w tym sezonie chciałbym powalczy o wyższe lokaty.
Patryk Kaczmarczyk – MITUTOYO DEMA PWR TEAM
To mój drugi raz w życiu start na tak długim dystansie (pierwszy był również na Malevil Cup w 2012 podczas ME w maratonie). Ponieważ to moje pierwsze kroczki, więc nie było co się przejmować przed jazdą. Celem było przetrwać w nienagannym stanie. I udało się, co jest dla mnie sporym zaskoczeniem. Początek – odpuściłem pierwszy peleton, bo grupka z Jaroslavem Kulhawym na czele narzuciła, zbyt ostre tempo jak na kilka godzin jazdy (dla nich to jednak norma). Później jazda do połowy w pomału kruszącym się towarzystwie Czechów i Niemców, by ostatecznie odskoczyć i samotnie podążać do mety. Ostatnie 10 km niestety doszedł mnie jeden z zawodników i przegrałem tę walkę. Ogółem udało się mimo problemów technicznych z napędem, co zaowocowało brakiem odpowiedniego przełożenia na zjazdach i na podjazdach. Chociaż tu uratowała mnie mała ilość zębów z przodu. Bez defektów jazda byłaby nudna, a tak zawsze urozmaicenie. Pomimo tego i tak udało mi się ukończyć jako 19, a w kat. Elita 16 – z czasem 4:17:57. Trasa momentami ciekawa, a czasami poprowadzona polem, więc bez zachwytów, ale moim zdaniem ok. Dla Czechów duży MINUS za oznakowanie albo jego brak na skrzyżowaniach. Wymagana tasiemka zazwyczaj znajdowała się za skrzyżowaniem, więc często musiałem strzelać z wyborem trasy i sprawdzać czy dobrze pojechałem. Na szczęście się udało z małymi dwoma błędami, ale na imprezie tej rangi to fatalny incydent, nie tego się spodziewałem!
Mazovia MTB Maraton – Gołdap / Ełk
Ula Luboińska – BDC RETRO MTB Team:
W czwartek wystartowałam w Goldapii, gdzie główną trudnością był długi dystans – 92 km oraz duży wiatr, ponieważ trasa była przeprowadzona na otwartych przestrzeniach. Trasa w Gołdapi jest specyficzna, ale lubię jej klimat ze względu na duże puste otwarte przestrzenie. Organizatorzy zmienili trasę w stosunku do zeszłego roku, prowadząc podjazd pod Piękną Górę po trawie zamiast po asfalcie. Jednak żałuję, że znowu nie dało się wjechać do okolicznej Puszczy Rominckiej! Przy takiej trasie jazda w większości w samotności to wyzwanie, a jakoś tak się układało, że nie miałam stałej grupy. W sobotę po dniu przerwy zaliczyłam start w Ełku, który był dla mnie bardzo wymagający i dystans również dochodził do 90 km. Nie lubię jeździć w deszczu, a od startu z małymi przerwami lało prawie cały wyścig. W Ełku szczęśliwie trafiłam na Daniela z Velmaru z którym dobrze się układała współpraca i jakoś raźniej było. Wiadomo, po 3 godzinach w błocie, sprzęt i głowa już trochę słabiej funkcjonują. Przez te dwa dni moją bezpośrednią rywalką, która motywowała mnie do większego tempa była Krysia Żyżyńska z Mybike.pl, która mocno i równo jeździ, i cały czas muszę mieć oczy z tyłu głowy. Jak na razie udaje się uciekać i oby tak dalej. Regeneracja po dwóch dniach giga to druga strona medalu, a na Mazovii to w tym roku częsty układ, bo 3 takie bloki są w kalendarzu. Jeszcze jeden przede mną:)
Cyklokarpaty – Polańczyk
Dominik Grządziel – Dobre Sklepy Rowerowe – Author:
Z mojego ostatniego startu w Polańczyku na Cyklokarpatach jestem średnio zadowolony. Zbyt duże obciążenia treningowe w tygodniu poprzedzającym, spowodowały brak świeżości w początkowej fazie wyścigu i nie załapanie się do ucieczki, w której odjechał późniejszy zwycięzca Mateusz Bieleń. W zasadzie cały wyścig próbowałem gonić Mateusza, ale jedyne co udało mi się osiągnąć to zmniejszenie przewagi do ok. minuty w środkowej fazie maratonu. Końcówkę jednakże znowu pojechałem słabiej i o wygranej w tym dniu można było zapomnieć. Na osłodę pozostaje wygranie kategorii dziadków, 2 miejsce open i nauczka, czego nie robić 3 dni przed wyścigiem… ;)
Mateusz Woźniak – Jasielskie Stowarzyszenie Cyklistów:
W niedzielę odbyła się 3 już edycja maratonów Cyklokarpaty, tym razem w Polańczyku. Na starcie wszystkich dystansów stanęło ponad 400 osób. Mimo tego, że wyścig rozgrywał się w sercu Bieszczad wydaje mi się, że można było wycisnąć z nich o wiele więcej. Trasa momentami bardzo nudna, ponieważ występowało na niej wiele asfaltowych odcinków o długości nawet 8 km, co na dystansie giga liczącym 70 km dawało w sumie pewnie ponad 30 km asfaltowych dróg! A to dość dużo. Miało to też swoje plusy, bo można było przez chwilę pozachwycać się naprawdę pięknym krajobrazem Bieszczad :) Przejechanie dystansu Giga zwycięzcy Mateuszowi Bieleniowi (który absolutnie dominuje na tym dystansie) zajęło 2:47. Ja przyjechałem 7 minut później zajmując 2 miejsce w kategorii M2 i 4 miejsce open, co po kilkukrotnym postoju na dopompowanie opony jest dla mnie bardzo zadowalającym wynikiem. Podsumowując, Cyklokarpaty to naprawdę bardzo dobrze zorganizowane wyścigi o czym można się przekonać osobiście 5 lipca w Pruchniku! :)
I Pasłęcki Maraton MTB
Bartosz Banach Hotel Cztery Brzozy- Apteka Gemini:
Ej chłopaki jest wyścig w Pasłęku, to niedaleko, jedziemy? pytanie!!! Szybko się zebraliśmy i w lekko okrojonym składzie Hotelu Cztery Brzozy ruszyliśmy na sobotnią gonkę. 3,2,1 strzał i ruszyły konie po … no właśnie, po bruku skrupulatnie ułożonego na dziedzińcu Pasłęckiego Zamku. Początek to na przemian bruk i asfalt oraz spora ilość zakrętów, by po chwili szybko zniknąć na single tracku, gdzie czekało Nas kilka „ścianek”. Dalsza część wyścigu to raczej szerokie drogi, kilka zmarszczek bez większych trudności oraz wiatr, który szalał na polach. Tempo które narzuciliśmy jako H4B (Krzysiek Krzywy, Mateusz Zdanowicz oraz ja) wytrzymał tylko Artur Sowiński i w takim czteroosobowym składzie powiększaliśmy przewagę racząc się przy okazji ciekawymi widokami. Do mety prowadził nas sztywny 12% podjazd po bruku, który poznaliśmy na pierwszej rundzie. Było jasne, że jazda „po mleko” się skończy i trzeba będzie trochę dokręcić. Pierwszy wrotki odpalił mój podopieczny Mateusz, ja wymieniłem spojrzenie z Krzysztofem i było już wiadomo kto podniesie ręce do góry na finiszowej kresce. Mateusz -1, ja -2, Krzysztof-3. Całe podium dla Hotel Cztery Brzozy! I wielka satysfakcja trenerska. Sam wyścig oceniam bardzo wysoko, perfekcyjna organizacja, przyjemna atmosfera, sporo kibiców na trasie i atrakcyjne nagrody! Za rok z pewnością też się tam pojawimy.
COMMENTS