Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
Puchar Czech – Bedrichov
Anna Szafraniec – Kross Racing Team:
Zawody w Bedrichovie na długo pozostaną w mojej pamięci za sprawą pierwszego odniesionego zwycięstwa w tym sezonie oraz w mięśniach w postaci kwasu mlekowego, który powstał w dużej ilości od biegania zamiast jeżdżenia na rowerze:) Dzień przed startem, kiedy wybrałam się na objazd trasy panowały kiepskie warunki pogodowe, deszcz i 6 stopni. Już wtedy było sporo błota, ale trasa była praktycznie w 100% przejezdna i miałam nadzieję, że taki stan się utrzyma. Niestety dzień startu to kontynuacja deszczu i zimna, więc i trasa zamieniła się w błotną breję. Na domiar złego sędzia (i to Polak) uparł się, że nie zamierza skracać ilości okrążeń i tym sposobem elita kobiet musiała zmagać się z 6 rundami mając maksymalny czas jaki można według przepisów dać kobietom. Trasa w sporej ilości była nieprzejezdna i trzeba było biegać z rowerem. Od samego początku nadałam bardzo mocne tempo, co spowodowało że szybko zyskałam minutową przewagę, która do ostatniej rundy się utrzymywał. Dopiero na ostatnim okrążeniu moje nogi odmówiły posłuszeństwa (nie pamiętam kiedy tyle się nabiegałam) i moja przewaga spadła do 30 sekund, ale na szczęście udało mi się utrzymać prowadzenie i w końcu WYGRAŁAM pierwsze zawody w tym sezonie (mam nadzieję że nie ostatnie:) Bardzo mnie to podbudowało psychicznie i własnie z tym pozytywnym nastawieniem już w czwartek wyruszam na PŚ do Novego Mesta. Podziękowania dla managera Tomka Swierczynskiego, który perfekcyjnie przygotował mi sprzęt do zawodów.
Filip Helta – KKW Jama Wałbrzych:
Już na starcie stojąc w pierwszej linii z najlepszymi dało mi dużego kopniaka na wyścig. Od startu przez pierwszą rundę jechałem na 3 pozycji. Myślałem, że to będzie mój dzień. Na tak mokrej i technicznej trasie czerpałem przyjemność z jazdy. Z okrążenia na okrążenie spadałem na dalsze pozycje, robiłem błędy, walka z samym sobą. Ukończenie wyścigu na 13 miejscu nie było celem, jednak wygranie z samym sobą było ważne. Myślę, że w sobotnim Pucharze Świata w Novym Mescie noga będzie się kręciła i dane mi będzie godnie reprezentować Orła na biało czerwonym tle .
3mać kciuki !
[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/piotr.konwa/photos/a.244666872364129.1073741826.149512521879565/302040893293393/?type=1&theater/” width=”550″/]
MTB Alpago Trophy – Chies d’Alpago, Włochy
Piotr Konwa – 4F Racing Team:
W miniony weekend wraz z kadrą MTB wystartowaliśmy na wyścigu pierwszej kategorii UCI w Chies d’Alpago, gdzie w przyszłym roku odbędą się Mistrzostwa Europy w XC. Trasa na chwile obecna jest bardzo prosta techniczne, nie zmieniana od lat. Prowadzi po wąskich, krętych i stromych uliczkach włoskiego miasteczka co sprawia, że jest bardzo atrakcyjna dla kibiców. Jedynymi urozmaiceniami na trasie są sztuczne mostki prowadzące nad rzeką i trasą czyli kompletnie nie moje klimaty. Na wyścig przyjechaliśmy dzień wcześniej, aby zapoznać się z trasą, z racji jej prostoty wystarczyły tylko dwa okrążenia. W sam dzień startu pogoda dopisywała z czego nie byłem szczególnie zadowolony, bo przyzwyczaiłem się już do pochmurnej aury po dwóch tygodniach spędzonych na wysokości w Livigno. Z racji braku punktów tradycyjnie zostałem rozstawiony na odległej pozycji. Od startu ciągną się długi podjazd po asfalcie i wjazd we właściwą rundę. Wyścig od początku nie układał się po mojej myśli, po dość długiej przerwie w „normalnych” treningach oraz startach ciężko było wkręcić się w rytm wyścigowych. Mozolnie przesuwałem się z rundy na rundę o kilka pozycji do przodu, na ostanie rundzie noga zaczęła się jako tako kręcić co pozwoliło awansować o kilka pozycji i wyprzedzić na ostatnich kilometrach Rafała Hebisza. Wyścig ostatecznie zakończyłem na 6 miejsce w U-23 (21 miejsce elita) ze sporą stratą do zwycięzcy Marco Aurelio Fontany , bo aż 7.33min.
DT4YOU MTB Maraton – Oborniki
Magdalena Hałajczak – niestowarzyszona:
W minionym tygodniu nie czułam się dobrze. Od środy bolała mnie głowa a w piątek miałam temperaturę 37,2. W sobotę rano czułam się ciut lepiej i postanowiłam stanąć na starcie. W sobotę pojechałam do Obornik koło Poznania. W Obornikach odbyła się bardzo fajna impreza, maraton „DT4YOU MTB Maraton Oborniki”. Dystans, który jechałam miał 35 km. Od startu było mocne tempo. Do 6 km jechałam w pierwszej grupie. Później jeden zakręt, drugi, ktoś się zamotał i grupka rozerwała się.
Trasa była bardzo urozmaicona, nie dawała odpocząć. Tego dnia pomimo średniego samopoczucia w tygodniu nawet dobrze jechało się mi. Na metę wjechałam z uśmiechem, bo wygrana zawsze cieszy!
Organizacja maratonu bardzo dobra. Potwierdza się opinia, że mniejsi bardziej starają się, aby za rok maratończycy wrócili, najlepiej w większym gronie.
Aleksander Dorożała – Merx Rocky Mountain:
W ostatnią sobotę wystartowałem w maratonie DT-4-You w Obornikach. Zawody zorganizowane pierwszy raz, ale za to pierwszorzędnie, co podkreślali wszyscy zawodnicy biorący udział. Oznakowanie na trasie nie tylko wskazywało kierunek jazdy, ale informowało nas także na którym kilometrze znajdujemy się obecnie. Do tego kamery na trasie, które zgromadzonym na mecie kibicom wyświetlały aktualny obraz z trasy. Trasa interwałowa, dobrze oznakowana i ciekawa dawała sporo frajdy, podobnie jak ta w Sulechowie na której ścigałem się dzień później. Padający od rana deszcz sprawił problemy najlepszym. Wielu z nas leżało na śliskiej mazi. Początkowo odjechałem z Bannym, Fatherem, Gilem, Przemkiem Ebertowskim, Krzysiem Krzywym. Na drugiej rundzie zaatakował pod dłuższą hopkę Banny. Pognałem za nim podobnie jak Father i Mario Gil. Skasowaliśmy Bartosza, potem gdzieś został Mario i do mety podążaliśmy w trójkę. Żelkiem poratował mnie Andrzej, dzięki czemu miałem siłę dociągnąć do mety. Starałem się mu odwdzięczyć pracą na ostatnich kilometrach trasy i na metę wjechałem jako trzeci.
Kaczmarek Electric MTB – Sulechów
Bartosz Banach – Hotel 4 Brzozy Aptekagemini.pl:
Druga edycja Kaczmarek MTB w Sulechowie, mocna obsada, lekko podmęczona noga wygraną dnia poprzedniego w Cybince zapowiadała, że lekko nie będzie. Trasa wyścigu została zmieniona, dodane single tracki, interwałowe podjazdy, zjazdy z korzeniami, bandy do zjazdów, dodawały smaczku. Padający w nocy deszcz również zrobił swoje, trasa stała się śliska i błotna. Od startu nadałem mocne tempo, a następnie przejął pałeczkę A.Kaiser i w szóstkę mocnym tempem pokonaliśmy pierwszą rundę. Na drugiej rundzie tempo spadło, bo nie było chętnych do zmian, a każdy chciał zaoszczędzić jak najwięcej sił. Nie mogłem zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę, więc zaatakowałem na jednym z wąskich odcinków zakończonych sztywnym podjazdem, koła utrzymał mi Kaiser, Drożała i Gil dla którego po chwili tempo jednak było zbyt mocne. 3 km przed metą każdy patrzył na siebie, chwila spokoju, przepychanki… poprawiłem kolejny raz 500 m przed metą i nie oddałem już zwycięstwa do końca. Weekend – 2 wyścigi – 2 wygrane lepiej być nie mogło.
Magdalena Hałajczak – niezrzeszona:
Trasa w stosunku do zeszłego roku była inna. Bardziej urozmaicona. Dodatkowo pogoda bardzo utrudniła trasę, było dużo błota, miejscami bardzo ślisko. Miałam założone odpowiednie opony na błoto, jednak to nie uchroniło mnie od wywrotki. Pierwsze 33 km jechało się mi w miarę dobrze. Jednak drugą część trasy była już słabsza. Czułam jak słabnę i wtedy doszła mnie Paulina Bielińska. Jej obecność mobilizowała mnie, żeby nie odpuszczać, nie zwalniać. Tak dojechałyśmy razem do mety. Cieszę się, że pomimo przeciwności udało się mi w sobotę zająć pierwsze miejsce a w niedzielę drugie. Trasa w Sulechowie oznakowana bardzo dobrze, jednak jeden bufet na 65 km i jeden karcher to zdecydowanie za mało.
Miałam nadzieję, że choroba odeszła wraz z piątkową temperaturą jednak ona wróciła jak bumerang ze dwojoną siłą…i tak bywa:( Teraz staram się wrócić do zdrowia abym mogła wystartować w najbliższy weekend.
Bytowski Rodzinny Maraton Rowerowy
Piotr Rzeszutek – Hotel 4 Brzozy:
Trasa maratonu przebiegała przez lasy Bytowskie – bardzo dobrze mi znana ponieważ wychowałem się na tych trasach. Nie była zbytnio ciężka, ale wieczorne opady podniosły poziom trudności. Bardzo mi się podobało, że trasa przebiegała tylko po ścieżkach leśnych, praktycznie brak asfaltu. Wyścig był dla mnie bardzo ważnym startem ponieważ startowałem na własnych śmieciach i przed własną publicznością. Od samego startu bardzo wysokie tempo narzucone przez własny Team oraz gospodarzy (Mlks Basztę Bytów). Już na pierwszym podjeździe nastąpiła selekcja, w czołówce kręciło trzech zawodników: Karol Rudnik (Hotel Cztery Brzozy Gdańsk), Kamil Małecki (Baszta Bytów) oraz ja. Szybko uzyskaliśmy przewagę nad grupą goniąca, lecz na 10km na bardzo śliskim zjeździe zaliczyłem upadek co wyeliminowało mnie z rywalizacji od najwyższe lokaty. Cały maraton współpracowałem razem z klubowym kolegą Wojtkiem Wożniakiem jadąc tuż za czołówką. Wygrał Kamil Małecki, natomiast ja wygrywając finisz uplasowałem się na 3 miejscu. Ze startu jestem zadowolony, forma jest coraz lepsza przed następnym poważnym startem czyli Skandią w Krakowie. Chciałbym bardzo podziękować naszemu sponsorowi oraz Bartoszowi Banachowi za przygotowanie do wyścigu .
COMMENTS