Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Bartosz Janowski
Pierwsza edycja MTB Marathonu za mną. Tradycyjnie otwarcie cyklu zostało rozegrane na łagodniejszej trasie ze startem w Murowanej Goślinie. Mniejsza ilość przewyższeń została zrekompensowana solidnym dystansem – ponad 96 km. Pomimo spokojniejszego charakteru trasy, nie było miejsca na nudę. Szybkie płaskie sekcje poprzetykane były krótkimi sztywnymi i siłowymi podjazdami. Do pokonania czekały m.in. kręte błotniste dróżki prowadzące w dolinie Warty, oraz piaszczyste ścieżki okalające Puszczę Zielonka i Dziewiczą Górę – najwyższy punkt trasy. Dla dobrego wyniku potrzebne, więc było dobre, równe tempo jazdy oraz niezachwiana koncentracja. Sam wyścig ułożył się dla mnie idealnie. Od samego startu tempo jazdy było wysokie, a peleton mocno rozciągnięty. Dzięki temu już po kilku kilometrach jazdy oderwałem się od reszty rywali, zyskując początkowo niewielką przewagę. Podczas jazdy skupiałem się na trzymaniu równego mocnego tempa, oraz na szybkim i pewnym pokonywaniu ostrych zakrętów oraz przeszkód terenowych. Wraz z pokonywanym dystansem regularnie „doładowywałem” energię, żelami energetycznymi Olimp Fire Start oraz odświeżającym napojem Olimp Iso Plus, a dystans dzielący mnie od następnych zawodników sukcesywnie wzrastał.
Pracowałem mocno aż do końca. Do mety dotarłem na pierwszym miejscu open z czasem 3h 25min. W sukcesie ogromny udział miał mój Romet Monsun, wspomagający mnie pewnością prowadzenia. Dzielnie przeprowadził mnie przez wszelkie trudności terenowe, koleiny, piach i dziury. Na śliskich zakrętach opony Schwalbe wprost wgryzały się w nawierzchnię. Na słowa pochwały zasługuje zamontowany napęd – Shimano XTR. Wykazał się ogromną solidnością. Podczas wyścigu bez zająknięcia „zmielił” w zębatkach sporą ilość patyków, którymi usiana była trasa.
Aleksandra Misterska
Maraton w Murowanej Goślinie to mój pierwszy start na terenach Wielkopolski. Trasa szybka, wymagająca stałej koncentracji. Mały błąd wiązał się z dużą stratą do rywali. Od samego początku tempo było mocne i tak zostało już do samej mety. Podjęłam walkę o pierwsze miejsce z Magdą Hałajczak, ta jednak w tym dniu była lepsza o pół minuty. Z wyścigu jestem jednak zadowolona, gdyż dyspozycja rośnie.
Andrzej Doktor
Start w Murowanej to pierwsza i ostatnia potyczka na płaskich trasach serii Volvo MTB Marathon. Z moim Rometem Monsunem stanąłem na starcie pełen niepokoju odnośnie szybkiej i płaskiej trasy. Po rozpoczęciu wyścigu znalazłem się na prowadzeniu całej stawki dystansu mega. To prowadzenie dowiozłem do części technicznej jaką były single wzdłuż rzeki Warty. Tu udało się kontrolować cały przód wyścigu będąc na prowadzeniu. Jechałem spokojnie, ale na tyle mocno by nikt nie mógł mnie wyprzedzić. Monsun pod moją kontrolą gnał do przodu pośród kałuż i ciasnych zakrętów. Gałęzie, zakręty, podjazdy, płasko. Właśnie na płaskim odcinku po wyjechaniu z singli grupa prowadząca (ok 10 osób) połączyła się i teraz jechaliśmy wszyscy razem zmieniając się na prowadzeniu. Ja, Darek (Dario Poro), Mikołaj, Darek Zasada i kilku innych zawodników pracowało równo… pozostali wieźli się czekając zapewne na swoje pięć minut. Tak dojechaliśmy do małej fałdki jaką był przejazd przez rów. Ten mały i sztywny podjazd, okazał się szansą dla Darka (Dario Poro). Akurat był na prowadzeniu i udało mu się podjechać na piaszczystym podjeździe. Ja jechałem w grupce na 4 pozycji i dwójka przede mną nie miała tyle szczęścia co Darek. Ja mimo, że podjazd podjechałem zostałem skutecznie zatrzymany przez wcześniej wspomnianych chłopaków. Darek uciekł na odległość wzroku. Zaczął się pościg za moim kolegą i trenerem z drużyny. Nie mogłem zbytnio kalkulować czy gonić czy też nie, pędzący peleton jechał i gonił Darka. Udało się mu uciekać przez niemal 15 km, aż do Dziewiczej Góry, gdzie mocny pościg wchłonął Darka oraz skutecznie porozrywał peleton do tego stopnia, że i ja zostałem lekko z tyłu. W tym momencie przyszedł kryzys (nie tylko mój jak się okazało) Po kilku kilometrach samotnej jazdy doszła do mnie trójka zawodników, z którymi dojechałem praktycznie do mety zajmując w tym dniu 3 miejsce w kategorii M3 oraz 8 pozycję Open. Podczas płaskich wyścigów MTB nie ma czasu na taktykę, trzeba jechać swoje i uważnie obserwować rywali. Nie jest to moja ulubiona forma ścigania, ale cieszę się, że od następnych edycji wjeżdżamy w góry, gdzie będzie wszystko, widoki, ból, prędkość i trudności techniczne…czyli esencja MTB. Do zobaczenia na trasach!
Dariusz Poroś
Maraton w Murowanej Goślinie to coroczna rozgrzewka w wielkopolskich lasach w ramach cyklu MTB MARATHON. Mój udział w tej płaskiej imprezie jednak nigdy nie był dla mnie szczególnym wydarzeniem. Od kolejny płaski maraton do odbębnienia. W głowie już tylko górskie szlaki, skały szczyty i piękne widoki. No ale to już ostatni płaski start w tym sezonie ta myśl mnie napędzała. I co? I nie było tak źle bo pod nogą troszkę było, a doświadczenie spowodowało że na jednym z bardziej technicznych podjazdów odjechałem rywalom. Podjechałem jedyny z czołówki i kontynuując jazdę nagle zyskałem około 30 sekund przewagi. Wówczas pomyślałem, że to prezent i głupio nie skorzystać. Jednak samotnie uciekając pod wiatr sporo traciłem względem rywali wówczas jeszcze odpoczywających w grupie. Kiedy po koło 15 km samotnej jazdy zostałem dogoniony siły starczyło jedynie na wypracowanie pozycji 4 z 12 sekundami starty do pierwszego na mecie. W kategorii M3 pierwsze miejsce i zwycięstwo, bardzo cieszy. Niedosyt bo napracowałem się sporo, a tylko z dystansu obejrzałem końcowy finisz. Gdyby nie nieudana ucieczka może zachowałbym więcej sił na końcówkę? Ale na pewno samotna jazda przed całym peletonem dodaje pewności siebie. Uciekłem raz, to ucieknę i drugi. W górach nie będzie już tak, że goniący będą mnie widzieć jak na widelcu. I choć górska jazda to jest to co w MTB daje mi kopa to przed maratonem w Złotym Stoku mam respekt dla rywali. Jestem mieszczuchem i tylko w weekendy udaje mi się trenować technikę jazdy. Mimo to góry to jest to na co czekam. Nawet jeśli wynik będzie słabszy to zabawa na pewno lepsza ;)
COMMENTS