Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Cześć,
wszystko potoczyło się po myśli i po raz kolejny wylądowałem na zgrupowaniu w Hiszpańskim Lloret de Mar. Co prawda kolejny tekst miał być o tym jak wybrać się na takie zgrupowanie, ale wprowadzę małą korektę. Dziś krótko o tym co się działo.
Słońce, bezchmurne niebo i 18 kresek na plusie… Do tego dodamy idealne asfalty, kulturę kierowców (jeśli jacyś się w ogóle trafią), podjazdy do wyboru do koloru i otaczające Nas z każdej strony widoki, mówiąc krótko RAJ ! Ale trochę też nie do końca. Zdecydowałem się trenować, a co za tym idzie słuchać trenera, Bartosz zna się na rzeczy i bierze odpowiedzialność za stan rzeczy. Trening rozpisany, warunki idealne- tylko trenować. Wszystko na plus łącznie z grupą treningową, gdzie ramię w ramię pokonuje kilometry u boku Bartosza Banacha, Andrzeja Kaisera, Krzyśka Krzywego czy Przemka Ebertowskiego. Jednak słowo klucz całego artykułu to – plan treningowy. Trwa trening, kilometry lecą, atmosfera miła, zaczyna się podjazd. Forma generalnie pozwala, żeby wjechać godzinny podjazd z towarzyszami. Z tym nie było by problemu, jednak w planie rozpisane są magiczne cyferki…
Każdy z wyżej wymienionych zawodników ma za sobą lata treningu i doświadczenia, głowa bardzo by chciała pojechać z nimi, noga też na to pozwoli, jednak treneiroo rozpisał założenia. Takie i takie tętno – basta. Trzeba z uśmiechem na twarzy odpuścić i nie dać się podpalić, może to i nudne, może ominie mnie seria ataków na szczycie, może nie pozaginam się po „punkty” na górskiej premii, ale wykonam swój plan z nadzieją, że przyniesie w sezonie to co było założone.
Temat niby błahy i nie wart uwagi, jednak któż z Nas nie raz się podpalił i pogonił za PROsem podczas wyścigu czy treningu ciesząc się, że wjechał podjazd razem z Nim. Zapominając niestety, że ów zawodnik zrobił to na ileś % swoich możliwości, a samemu jadąc w przysłowiowego trupa. A po podjeździe o tym co było dalej mówić nie trzeba. Psychika zawodnika to trudny i niekończący się temat, ale czasami warto odpuścić na treningu i realizować swoje cele, żeby na wyścigu móc iść w trupa na podjeździe, ciesząc się z rezultatu na mecie.
COMMENTS