Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Bartosz Pilis – MGLKS Mexller Błękitni Koziegłowy:
Przede wszystkim trzeba zacząć od organizacji tego wyjazdu … PZKol nie dał ani grosza na ten wyjazd. Wszyscy zawodnicy musieli sobie sami radzić – dojazd, spanie, obsługa itp. No, ale to nie powinno dziwić, bo tak jest co roku. PZKol od wielu lat nie pomaga nam przełajowcom. Sam wyścig był trudny technicznie fizycznie i psychicznie. Ja chciałem jechać na 100 % – taki był cel od samego startu. Start jest bardzo ważny na tego typu imprezach, i powiem nawet wyszło dobrze. No, ale chwila zawahania i wleciałem w jeden z słupków odgradzających trasę i musiałem wszystko zaczynać od nowa. Dalsza cześć wyścigu to zmaganie się z samym sobą i tym straszliwym błotem. Przechodzenie kolejnych zawodników itp.
Sam start uważam za dosyć mocno średni, ale to wszystko na co mnie stać w danej chwili z taką dyspozycją i obsługą wyjazdów zagranicznych. Moje zdanie jest takie: jeśli nie zmieni się podejście Organizatorów, Działaczy, Pseudo Trenerów, polski przełaj nigdy nie będzie na poziomie zachodu.
Galeria z Mistrzostw Europy w kolarstwie przełajowym:
[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/media/set/?set=a.352922371520024.1073741848.240530349425894&type=1″/]
Paweł Król – Warszawski Klub Kolarski:
Organizatorzy wyścigu w Lublinie zapewnili, tak jak rok temu, dobrą organizację oraz ciekawą trasę. Zabrakło kilku dobrych zawodników U23 ścigających się w ME w Czechach, ale na szczęście w tym sezonie nie ma problemów z frekwencją na przełaju i znów było z kim się pościgać. Najmocniejszy w Lublinie wydawał się Wojtek Halejak, który objął prowadzenie w połowie pierwszej rundy. Trzymałem się blisko niego, ale popełniłem mały błąd i drugą rundę zaczynałem na 4 pozycji z niewielką stratą. W pierwszej połowie wyścigu jechało mi się świetnie, przeskoczyłem szybko na 3, a potem 2 miejsce i zacząłem wolno odrabiać stratę do prowadzącego Wojtka. Zabrakło naprawdę niewiele, ale po ok. 30 min ścigania okazało się, że tym razem jeszcze nie uda się powalczyć o zwycięstwo. Pozostało kontrolować przewagę nad trzecim Tomkiem Balą i już nieco spokojniej dojechać do mety. Jestem zadowolony ze swojej jazdy i liczę, że wyścig za tydzień będzie jeszcze lepszy i ciekawszy.
Marek Kulik – Uniqa LKKG BGŻ Lublin:
„Godzina w piekle” sama nazwa już mocno wymowna. I taka tez była. Zawody odbyły się na nabrzeżu pięknego zalewu Zemborzyckiego w Lublinie. Dojazd bezproblemowy, wielki parking(bezpłatny) przy samym biurze zawodów. Piękna pogoda, rejestracja, 30 dyszki i wszytko super.
Na początku startowały młodsze kategorie. Siedzowie nie robili problemu, żeby nie przeszkadzając młodszym zawodnikom zaznajomić się z trasą. A warto było. Trasa mocno urozmaicona, po za jedną dłuższą prostą, mnóstwo wymagających dobrej techniki zakrętów, podjazdów, zjazdów, przejazdów przez piach. Trasa dawała mnóstwo frajdy z jazdy. Ogólnie świetna zabawa.
Ściganie w kategorii elita/masters 1 (wspólny start) zgodnie z obietnicą trwało około godziny i przez tą godzinę zrozumiałem dlaczego tak się nazywają te zawody. Podczas dekoracji wystąpiło małe zamieszanie z kolejnością ale w przyjacielskiej atmosferze zawodnicy z organizatorem sobie szybko wszystko wyjaśnili. Na osłodę były koperty za podium:)
[srp]
COMMENTS