Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Zadajesz sobie trud i docierasz do ponad 20 zawodników, którzy w miniony weekend stanęli na podium w swojej kategorii. Odpisuje Ci garstka, komentarze przysyła garstka z tej garstki. Ale do lamentów o tym, że dyscyplina jest niemedialna, że nie ma sponsorów to każdy pierwszy. Dobra, nie ma co, lecimy:
Beata Kalemba – Polart Nutraxx Team:
To mój pierwszy sezon startów na rowerze przełajowym i mam za sobą dopiero 4 wyścigi. Muszę jeszcze sporo popracować nad techniką jazdy specyficzną dla takich wyścigów, ale mimo to zajmowałam 3cie i 4te miejsca, więc uważam że pozycja wyjściowa nie jest najgorsza. Przełaj to dla mnie świetne uzupełnienie treningów szosowych w okresie jesienno-zimowym. Ubolewam tylko nad faktem, że brak środków finansowych w obecnej chwili umożliwia mi start tylko w wyścigach niezbyt oddalonych od miejsca zamieszkania…
Wojciech Halejak – Las Vegas
W dniu wyścigu pogoda była wymarzona, a trasa sucha i szybka. Był to mój pierwszy start w Pucharze Polski cx w tym sezonie, w związku z czym nie miałem zbyt dobrej pozycji na starcie. W trakcie trwania wyścigu odrabiałem straty wyprzedzając kolejnych zawodników. Niestety na 3 okrążeniu rozkręciły się stery widelca, co utrudniło pościg za czołówką. Rywalizację ukończyłem na drugim miejscu z niewielką stratą do zwycięzcy. W weekend planuje kolejne starty, tym razem w miejscowości Ptaki. Zachęcam do uczestnictwa i kibicowania. Przełaje to ciekawa alternatywa dla MTB i szosy.
[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/photo.php?fbid=668535719846810&set=a.668535676513481.1073741848.394721527228232&type=1″/]
Wojciech Woźniak – Flash Team:
III Illegal XC to ostatni wyścig w moim kalendarzu. Zależało mi na tym, by dobrze zakończyć sezon. Długi sezon. W zasadzie pierwszy „poważny” w moim wykonaniu. Motywacja była tym większa, że poprzednich dwóch edycji cyklu nie ukończyłem ze względu na a)defekty i b)brak koncentracji (zgubiona trasa – tak, na XC…uwierzycie? ;-). Tym razem trasę poznałem bardzo dobrze, a do tego oznaczenie było bezbłędne – nie było mowy o wpadce. Sprzęt też już trochę zmęczony sezonem (2 awarie tydzień wcześniej na gdyńskim maratonie), ale wierzyłem, że da radę.
Zapowiadało się dobre ściganie, bo swoją obecność ogłosiło sporo mocnych zawodników z Pomorza, w tym m.in. Bartosz Banach. Szkoda, że większość z nich wymiękła (chyba widząc to, co działo się w niedzielę za oknem). Stawił się za to najmocniejszy, czyli właśnie Bartek, a obok niego m.in. Mateusz Zdanowicz z BTC. Na trasie moja dziewczyna, więc nie może być lipy J
Do pokonania 5 okrążeń po ok 2.2 km i ze 130 m w pionie (non stop interwał). W lesie mokro i pełno liści = mega ślisko. Pierwszy stromy podjazd w zasadzie ustawił stawkę. Na czele 3 w kasie: Bartek, Mateusz i ja. Bartek początkowo prowadzi ale później konduktoruje Mateusz na zmianę ze mną. Bartek spokojnie kontrolował sytuację. Tempo dość mocne. W pewnym momencie zbliżył się do nas Robert Wawryka, który znany jest z tego, że nie przelicza na zjazdach. To był znak, żeby jeszcze dorzucić trochę węgla do pieca. Robertowi siadło i znikł z pola widzenia. Niestety i ja zacząłem lekko „dymić”. Ostatnie kółko. Bartek przeładował i odpalił na pierwszym podjeździe. Momentalnie robi parę dobrych metrów przewagi, którą powiększa na krótkiej prostej (zarówno mi jak i Mateuszowi lekko zarzucało tam kotwicę). Wyprzedziłem zawodnika BTC i starałem się zachować kontakt wzrokowy z Bartoszem. Ostatni podjazd. Widzę Bartka i staję w korby. Obrotomierz już na czerwonym, okulary zaparowane, łzy w oczach i mleczan nawet pod paznokciami. Trochę się zbliżam…ale za mało. Za wysokie progi. Bartek wpada kilka sekund przede mną i zgarnia wypasiony czekoladowy puchar (który potem wspólnie zjedliśmy wieczorem!). Jadąc już w kwadrata, mijam linię mety i kończę na 2 miejscu. Nieźle. Po raz pierwszy kończę Illegala i to od razu z niezłym wynikiem. Niecałe 50 minut, ale naprawdę solidnego orania. Pure XC. Na mecie kawa, genialna gorąca czekolada i pyszne ciasto od Szymona z cukierni Wega. Szkoda, że przez 10 minut jestem tak skotłowany, że mogę przełknąć tylko wodę. Niezły finisz sezonu, motywacja do pracy na przyszły rok i inne tam banały i bla bla blaJ
Nie to jest najistotniejsze – najważniejsze jest to, że są u nas ludzie, którym się chce, którzy się angażują i robią to naprawdę na dobrym poziomie. Chciałbym zaapelować do naszych regionalnych ścigantów, żeby nie olewali tego typu imprez, nawet jeśli jest zimno, nawet jeśli pada, mimo tego, że o 9 rano w niedzielę itd. Ludzie z Old School MTB robią to „za frytę”, tylko z pasji. Nikogo nie reklamują, niczego nie sprzedają. Doceńmy ich i wpadajmy na takie imprezy. Tym bardziej, że XC leży i kwiczy…
Życzę wszystkim owocnej zimy!
[srp]
COMMENTS