Komentarze postartowe 41(2)/2013

HomeKomentarze

Komentarze postartowe 41(2)/2013

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Grand Prix Wielkopolski – Łopuchowo

Paweł Bober – Corratec Team:

Do startu w Łopuchowie podszedłem jak do każdego wyścigu: spokojnie, w pełni zmotywowany i gotowy dać z siebie 100%. Pogoda typowo jesienna – chłodno, 13 stopni, brak słońca i sucho, czyli prawie idealnie. Puszcza Zielonka to moja ulubiona okolica. Często tu trenuję, więc czuję się tu jak u siebie w domu. Stajemy w pierwszej linii, m.in.: Marek Witkiewicz, Błażej Surowiec, Jakub Najs, Radek Lonka oraz wielu innych, znakomitych zawodników. Początek spokojny, momentami aż za bardzo… Jedziemy wszyscy razem. Jest mi zimno i nie mogę się rozgrzać. Długa asfaltowa prosta kończy się lekkim podjazdem. Tempo wzrasta, ale tylko na chwilę. Droga wije się przez las, na zmianę: szerokimi drogami i wąskimi singlami. Pojawia się też krótki odcinek brukowany. Co jakiś czas sprawdzam nogę na pojawiających się piaszczystych ,,podjazdach’’. Czuję, że bez większego problemu mogę zrobić lekką przewagę. Pierwsza runda przebiega dość spokojnie, choć już wtedy następuje mała selekcja i grupa nie jest już tak liczna. Wśród nas jest także koleżanka teamowa – Magda Hałajczak. Czekam na odpowiedni moment do ataku i wiem, że może on nastąpić tylko na jakimś trudniejszym fragmencie. Dokładnie na 49 kilometrze jest podjazd w głębokim piachu i właśnie tam decyduję się zaatakować wraz z Sebastianem Swatem. Zyskujemy kilka metrów przewagi. Za nami Kuba i Błażej, których zachęcam do wspólnej ucieczki. Seba zostaje, Kuba siada na koło, a Błażej stara się „dospawać”. Nie mogę jednak czekać. Angażuję wszystkie siły i gnam przed siebie – kto się utrzyma ze mną, ten zostawi rywali z tyłu. Kuba, pomimo wcześniejszego defektu, jedzie po moim kole, a Błażej wisi 10 metrów za nami. W końcu udaje nam się połączyć, znów jedziemy razem. Proszę Kubę o zmianę, co daje mi chwilę na złapanie oddechu i znów ja wychodzę na zmianę – ostatnią w tym wyścigu. Ucieczka trwa około 20 minut. Ryzyko opłaciło się i na metę wjeżdżam z 19-sekundową przewagą nad rywalami.

Magdalena Hałajczak – Corratec Team:

Przedostatni maraton w tym sezonie. Pogoda do ścigania idealna. Trasa płaska. Założenie, że będzie szybko było słuszne. Od początku uplasowała się kilkunastoosobowa grupka, z której w początkowej fazie ktoś odpadał. W pewnym momencie na piaszczystym podjeździe odpadłam ja, ale nie tylko. Do końca pierwszej rundy jechaliśmy we trójkę mając cały czas przed sobą prowadzącą grupę. Strata była niewielka, 15 sekund. Niespodziewanie pojawił się Jakub Najs, który wcześniej popełnił błąd i odpadł z grupy. Kuba nie dał za wygraną i postanowił zniwelować 15 sekundową stratę, tym bardziej, że wjechaliśmy na szosowy odcinek trasy maratonu. Zanim skończyła się szosa połączyliśmy się z pierwszą grupą. Kręciłam tak w miłym towarzystwie do 47 km. Na metę wjechałam ze stratą 6 min do Pawła Bobera, który wygrał open.

Fajnie zorganizowana impreza. Trasa nie była wymagająca ale za to organizator zadbał o szczegóły, które również mają wpływ na całokształt imprezy i z pewnością zachęcają do udziału.

Jakub Najs – Corratec Team:

Wyścig w Łopuchowie był typowym dla Wielkopolski, co oznacza niewielkie przewyższenie, długie proste i spore ilości piachu na trasie. Wbrew oczekiwaniom na starcie pojawili się naprawdę mocni zawodnicy, jak Sebastian Swat, Wojtek Wiktor czy choćby młody, utalentowany szosowiec Kacper Kistowski. On właśnie już na 3 kilometrze zdecydował się na ucieczkę solo, którą kontynuował przez kilkanaście kolejnych kilometrów, kiedy w końcu została skasowana. Na około 15 kilometrze złapałem defekt i przez całą resztę pierwszej rundy odrabiałem straty do prowadzącej grupy solo – praktycznie nikt mi w tym nie pomógł, udało mi się to dopiero na początku 2 rundy.  Jednak ledwo tylko 'dospawałem’ do czołówki, zaczęła ona narzucać mocne tempo, było dużo nerwówki, oglądania się na przeciwników. Na jednym z piaszczystych wiraży grupa zaczęła się rozrywać, a na kolejnym odcinku obejmującym sekcję krótkich, również piaszczystych podjazdów i zjazdów razem z Pawłem Boberem zdecydowaliśmy zaatakować. Zabrał się z nami też Błażej Surowiec. Paweł był niczym mały parowóz, to on nadał tempo naszej ucieczce, wyciągnął nas z grupy i zdołał jeszcze urwać naszą dwójkę wygrywając tym samym wyścig. Mnie udało się wygrać finisz z Błażejem po walce na końcowym, asfaltowym odcinku. Maraton ten mógłbym porównać nieco do wyścigu szosowego – ciężko było uciec, a zawodnicy jechali sporymi grupami.

Wojciech Wiktor – VW Samochody Użytkowe MTB Team:

Ostatnia edycja Grand Prix Wielkopolski w Łopuchowie zgromadziła w sumie 409 uczestników. Od strony organizacyjnej maraton przebiegł pomyślnie. Do wyboru były dwa dystanse 31km i 62km, na starcie dystansu mini stanęło w sumie 379 osób. Po starcie dystansu mini było bardzo szybko i niebezpiecznie, co chwilę ktoś prawie leżał na asfalcie, liczne przepychanki i jak zawsze pełno mistrzów pierwszych kilometrów.. Wyścig rozpoczął się na dobre dopiero w lesie, tempo bardzo mocne, na pierwszej górce postanowiłem zaatakować, po chwili dołączył do mnie brat oraz 3 innych zawodników. Trasa przebiegała przez ciekawe miejsca Puszczy Zielonki, nie brakowało piaskownic i szybkich zakrętów. Na jednym z niewielu podjazdów ponownie zaatakowałem, udało mi się odjechać, brat z mojej drużyny został z pozostałymi, widząc to rywale przeskoczyli go i niestety mnie dopadli. Do mety prowadziły 2km asfaltu, na których najlepiej poradził sobie szosowiec, Mateusz Lewandowski, zaatakował ze strasznym impetem, prawie jak F16 nad Poznaniem, na mecie uzyskał 3s. przewagi, a ja wraz Michałem Nawrockim wjechałem w tym samym czasie. Prawie 32 km pokonaliśmy w 1h. Na dystansie Mega pierwszy do mety Dojechał Paweł Bober(M4) przed Jakubem Najsem, obaj z Poznańskiego Corrateca.

Joanna Przybylska – BikeTop Team:

Maraton w Łopuchowie był ostatnim z cyklu Grand Prix Wielkopolski w MTB. Moim celem była wygrana w swojej kategorii, żeby utrzymać dobre miejsce w klasyfikacji generalnej. Tego dnia była dość sprzyjająca pogoda na start, mimo odczuwalnego chłodu. Po wygranej tydzień wcześniej w Wolsztynie na dystansie Mini stres dał się bardziej we znaki. Nie liczyłam na wiele, ponieważ miałam bardzo silne konkurentki ze swojej kategorii K2- koleżanka z teamu Marta Łuczak i Agnieszka Torba.
Początkowy asfaltowy odcinek trasy sprawił, że już od samego startu nadano bardzo szybkie tempo… Marta prowadziła, a za nią jechała Agnieszka. Ja również zaczęłam bardzo mocno. Udało mi się wskoczyć na koło na chwilę koledze z teamu, który pomógł mi wyjść na prowadzenie. Na pewnym odcinku trasy dojechała do mnie Karolina Dopierała, z która jechałyśmy większość wyścigu. Reszta dziewczyn została gdzieś w tyle, więc moim celem było utrzymanie tej pozycji do mety.. Ze względu na specyfikę trasy wyścig ten był najszybszy w mojej karierze, co nie znaczy, że łatwy. Było sporo piaszczystych dróg do pokonania, które potrafiły wytrącić z równowagi. Całość pokonałam z bardzo wysoką średnią prędkością. Ostatecznie na metę dojechałam jako pierwsza wśród kobiet ze dużą przewagą nad dziewczynami szczególnie nad Martą(2) i Agnieszką(3). Karolina z kat K4 dojechała sekundy po mnie.. Na mecie potrzebowałam chwili, aby złapać i wyrównać oddech, ponieważ ta wygrana kosztowała mnie sporo wysiłku. Ostatecznie okazało się jednak, że nie na próżno, gdyż pomogła mi awansować na 1 miejsce w generalce w mojej kategorii wiekowej. Bardzo się cieszę z ostatnich osiągnięć, a maraton w Łopuchowie udowodnił , że nie można się poddawać, ale warto walczyć do końca.

Przełaje – Huciska i I runda PP CX w Sosnowcu

Bartosz Pilis – MLKS Błękitni Mexller Koziegłowy:

Rozpoczęcie sezonu w Polsce czyli wyścig w Hucisku i Sosnowcu. W Hucisku wyścig był przygotowany bardzo fajnie choć nie był zbytnio trudny technicznie. Pogoda dopisała, czego już nie można powiedzieć o zawodnikach ścigających się na co dzień przełaje w Polsce. Zabrakło takich zawodników jak Andrzej Kaiser, Michał Paluta czy Patryk Stosz. Sosnowiec czyli pierwsza edycja PUCHARU POLSKI. Organizator nie włożył zbyt wiele starań i serca w tę trasę, mowa tu prze wszystkim o wystających kamieniach na jednym ze zjazdów, na których dużo zawodników łapało gumy. Np ja w tamtym roku przegrałem wyścig na ostatniej rundzie przez te kamienie. W tym roku postanowiłem sam je osobiście po wyciągać. Ogólnie trasa bardzo szybka, z jedną przeszkodą i jednym podjazdem na którym niektórzy mieli dużo problemów – na szczęście nie ja. Dla mnie to dobry początek sezonu, dużo pracy włożyłem w przygotowania i widać efekty. Oby tak dalej…

Michał Kucewicz – IC Katowice sportsmen.pl:

Sobotni start potraktowałem zupełnie na luzie, a to przez to że od środy byłem na Targach Bike Expo w Kielcach. Nogi nie były za fajne po kilku dniach stania i chodzenia, ale przełaj to fajna zabawa. Po starcie jechałem na około 7 pozycji jednak w połowie wyścigu byłem już czwarty. Na dwie rundy do końca byłem już na 3 pozycji, a Mateusza Grabisa na ostatniej miałem już 10m przed sobą. Jednak na zjeździe za boksem złapałem gumę i musiałem tak dojechać do mety. Miejsce dobre jednak pozostaje spory niedosyt.

MTB Cross Maraton – Kielce

Katarzyna Polakowska – Bikeholicy Team:

W tym roku skupiłam swoje starty wokół szosy. Wystartowałam jednak również w kilku zawodach na MTB, między innymi w kończącym sezon finale MTB Cross Maraton w Kielcach. Dodatkowo wspaniała słoneczna pogoda nie pozwalała odpuścić tego startu. Pierwsze kilometry płasko i ogromny gaz. Aktualny okres roztrenowania sprzyjał raczej początkowej hiperwentylacji i zmuleniu niż byciu w czubie. Jednak jak to w mtb – jest nieprzewidywalne. Wierzyłam, że właściwy dystans i podjazdy na trasie pozwolą jeszcze zweryfikować moją realną dyspozycję. A ta w tym roku dopisywała pomyślnie. Po początkowym oswajaniu się z terenem i uspokajaniu oddechu, około połowy dystansu złapałam wreszcie właściwy rytm. Dodatkowo ktoś zawołał, że mam 30 sekund do prowadzącej zawodniczki. Wtedy już nie było zmiłuj, ogień, gdzie tylko się dało ośka – blat, doganianie i mijanie kolejnych grupek. No i w finale dowiozłam 1 miejsce na metę open wśród kobiet. Ostatnie udane wyniki pozwalają mi spokojnie zapadać w okres „zimowego snu” oraz będą dobrym motywatorem na kolejny sezon.

[srp]


Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0