Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Wyścig Kujawia XC odbył się 4 miesiące temu. Piszę o tym, bo po pierwsze jestem jedną z osób, które odpowiada za tą imprezę, a po drugie, że dla nas organizatorów wyścig ten skończył się dziś ( wreszcie sprawozdanie z imprezy zostało przyjęte przez urząd miasta). Tak, będę w tym tekście się żalił (zerkam w dowód mam polskie obywatelstwo, więc mi wolno!). Pomijam tegoroczną pogodę, którą będę przeklinał po wsze czasy. Może mam złe wyobrażenie, ale spoglądam na wyścigi w mniejszych miejscowościach i wydaje mi się, że jednak wszystko jest w rękach ludzi. Mniejsza społeczność to i o decyzję łatwiej, a może w tych mniejszych gminach jest lepsza gospodarność? Bydgoszcz miasto całkiem spore i chyba jeszcze bardziej chore…
Robimy ten nasz „ogórek” od ładnych paru lat i z roku na rok jest coraz trudniej. Na początku był to cykl ,potem hajs zaczął się przestać zgadzać i skupiliśmy się na jednym solidnym XC w roku. Miasto z roku na rok obcina dotacje o mniej więcej 50%. W roku 2013 nasza impreza w konkursie dotacji rywalizowała między innymi z MŚ w biegach przełajowych, więc jakby z czym do ludzi. Żeby było śmieszniej, to nawet nas to nie zmartwiło, że taka impreza pochłania większość budżetu na imprezy sportowe w naszym mieście. Nawet byliśmy sami kibicować. Wracam jednak do naszego wyścigu, dotacja obcięta, leśniczy uważa kolarzy za zło koniecznie, więc po wielu podejściach dochodzimy do porozumienia i wyznaczamy trasę tak śmieszną, że szkoda gadać (kto był ten wie).
Sponsorzy… bez znajomości nic byśmy nie wskórali, każdy szarpał z branży którą zna jak może… ile się uzbierało tyle się uzbierało… Rzecz jasna chcielibyśmy mieć komfort wręczania pokaźnych czeków zwycięzcom, może kiedyś – ale raczej niezbyt prędko.
Zawodnicy – tutaj jest pewien fenomen… Na frekwencję nie możemy narzekać (początek sezonu – głód startów). Fajnie jest zobaczyć na starcie swojego wyścigu zawodników, którzy później w sezonie odgrywają ważne role w największych imprezach. Robimy wyścig, ale cały czas jesteśmy fanami MTB, więc lubimy sobie też do Was krzyknąć na trasie ;) Bez krzty wazeliny pokłony dla zawodników – dla nas jest ciężkim szokiem to, że wielu z Was zaraz po tym jak przyjeżdżacie na zawody pyta się „pomóc coś?”. To znowu zabrzmi ckliwie, ale to są takie drobne momenty kiedy zapominasz o załączniku nr 2 do oferty, gdzie wypełniałeś tabelkę numer 8 przez tydzień i najzwyczajniej cieszysz się dniem wyścigu i tym, że robisz coś fajnego.
Nic samo się nie zrobi. Wyścig organizowany jest przez stowarzyszenie non profit. Nawet jakbyśmy chcieli zakombinować (co umiemy dobrze) to nie zarobimy na takiej imprezie. Jeśli wychodzimy na plus to hajsik idzie na zawody na przyszły rok. Ewentualnie jak uznamy, że zasłużyliśmy to opłacamy członkom stow. wpisowe na zawody (mniej więcej 100zł na rok). Trzeba jednak nadmienić, że członkostwo w takim stowarzyszeniu jest płatne.
Piszę sobie to wszystko, bo zawodnicy mają co jakiś czas swoje 5 min. żeby ponarzekać na swoją dolę (wiem, że dotyczy bardziej pensji i nagród za XCM). Kibice też lubią poziewać, że nie ma sukcesów więc czemu ja organizator nie mam wylać swoich rzewnych łez? ;) Z tego miejsca gratuluje organizatorom Hołda Race i Luiza XC- dobrze odnaleźliście się na swoim podwórku. Nie wiem jakie są Wasze układy ze sponsorami i miastami, ale z dalszej perspektywy wygląda to nieźle! Dobrze, że jesteście!
Nadstaw twarz :) To jest mój ulubiony akapit. W tym roku pierwszy raz od czasu istnienia wyścigu usłyszałem, że to „wszystko dla kasy”… kiedy na trasie leżał śnieg ludzie pytali się czemu np. nie pójdziemy i nie odśnieżymy? Dla wielu wydaje się to oczywiste – bo mamy swoje życie pracę, dom etc… A jednak takie pytania się rodzą i pewnie jeszcze lepsze się znajdą w przyszłości. To nic, że Arek Suś, który nami dowodzi bierze urlop by to wszystko ogarnąć, to nic że inni zawalają studia, przecież to nie biznes tych ludzi. W sumie racja, bo nikt nas do tego nie zmusza i robimy to z własnej nie przymuszonej woli, a żeby pierwsze słowa akapitu nabrały mocy to jak na naszej imprezie coś było nie tak, albo będzie nie tak to właśnie twarz nadstawia Arek i ja (Tomek). Jakby np. okazało się, że coś poszło nie tak, to rzecz jasna dotację z miasta też oddajemy z własnej kieszeni.
Z tekstu wieje polaczkowatością – wiem, bo chciałem Wam to pokazać w najgorszych barwach jakie mogą być. Co roku biorąc się za organizację przyjmujemy właśnie zawsze najgorszy ze scenariuszy. Wymyślamy najgorsze wydarzenia tak by im zapobiec. To czy się udaje czy nie wiecie sami najlepiej, ja sam za poziom imprezy w twarz jeszcze nie dostałem, więc chyba jest ok ;) A nieskromnie uważam że to kawał porządnego amatorskiego wyścigu przy którym pracował chyba już każdy zapaleniec MTB w Bydgoszczy. Na dzień dzisiejszy nie mam absolutnie sił na to by powiedzieć, że Kujawia w roku 2014 się odbędzie… mogę tylko powiedzieć, że mamy wstępnie przygotowaną zupełnie nową miejscówkę na wyścig :)
W sumie może się okazać, że będzie to swojego rodzaju mowa pożegnalna z mojej strony, bo naprawdę nie wiem jak potoczą się losy naszej imprezy… Natomiast jeśli jesteś kimś takim jak ja, wiesz, że raczej wynikami tej dyscyplinie chwały nie przyniesiesz, a chciałbyś zrobić coś dobrego to mam dla Ciebie jedną radę – mimo wszelkich przeciwności naprawdę warto – bądź uparty i rób cross country!
zdjęcia Krzysztof Nycek
[srp]
COMMENTS