Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Patryk Kaczmarczyk (Mitutoyo AZS Politechnika Wrocław):
Uphill Race Śnieżka 2013 będę wspominał bardzo dobrze. Dobra forma i 100% dyspozycja pozwoliło na bezpieczne zostawienie rywali daleko z tyłu, tym bardziej, że w dyscyplinie typu uphill czuję się bardzo mocny. Plan był prosty – od wjazdu na kostkę podkręcać tempo jeśli to możliwe. Udało się go zrealizować i to nadspodziewanie dobrze, chociaż brakowało rywala by wycisnąć z siebie 100%. Co prawda czas wjazdu praktycznie ten sam co przed rokiem (teraz 55 minut 32 sekundy) to forma lepsza – wtedy było to maksimum moich możliwości, teraz bez przeciążania się. Podziękowania dla mojego klubu – Mitutoyo AZS Politechnika Wrocławska – który umożliwił mi wzięcie udziału w tej prestiżowej, ale niestety bardzo drogiej imprezie.
Daniel Formela (Trek Gdynia):
Od startu tempo było bardzo spokojne i kusiło mnie, żeby zaatakować, ale miałem świadomość, ze przed nami jeszcze bardzo dużo metrów w pionie. Od Świątyni Wang tempo już było wyścigowe i równym tempem przesuwałem się z 5tej na drugą pozycję. Drugiego zawodnika wyprzedziłem w okolicy strzechy akademickiej i już do samego szczytu otrzymywałem bezpieczną przewagę, chociaż na walkę o zwycięstwo było już za późno.
Ewa Duszyńska (MTB Votum Wrocław):
Po 5 latach przerwy postanowiłam znowu zmierzyć się z najwyższym szczytem Karkonoszy. Ostatni raz wjeżdżałam na Śnieżkę w 2008 roku, wykręcając czas 1h 43min., czyli bez rewelacji ;) Dzisiaj oczywiście mierzyłam znacznie wyżej, moim celem była pierwsza trójka open w kobietach i zwycięstwo w swojej kategorii. Do startu miałam solidne przygotowania (wysokie wpisowe było chyba dodatkową motywacją :) ). Na rozgrzewce moje samopoczucie było bardzo dobre i tak też było po starcie, chociaż przez chwilę miałam wątpliwości czy nie za mocno zaczęłam, ale ze względu na to, że wyścig jest krótki, nie było na co czekać. Przez sporą część Uphillu jechałam na 4. pozycji wśród kobiet, mając cały czas w zasięgu wzroku dwie zawodniczki przed sobą. Jednak 4. miejsce nie było moim celem i musiałam podkręcić tempo… oj bolało ;) Ale opłacało się, dogoniłam jedną z konkurentek i uciekłam, nie oglądając się za siebie. I tym sposobem wykonałam założony plan w całości. Na szczyt wjechałam z czasem 1h 21min – jako trzecia kobieta, a w kategorii K2 wywalczyłam 1. miejsce! :)
Dodatkowo, dzięki idealnej pogodzie, na szlaku było mnóstwo turystów, którzy głośno kibicowali i to właśnie bardzo lubię w tym wyścigu. Można się poczuć jak na Tour de France i nieważne jak bardzo boli, taki doping dodaje skrzydeł ;)
[srp]
COMMENTS