Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Z oponami jest tak, że albo jeździ się na tzw. fabrycznych albo zaczyna zbierać kolejne ich rodzaje, żeby być przygotowanym na różne warunki – sam mam chyba teraz z 8 różnych. Opona to także istotny element wagi roweru – rzadko udaje się zejść poniżej 1 kg licząc komplet. No i nie ma czegoś takiego jak opona idealna, która sprawdzi się w każdych warunkach. To jak sprawdzi się dana opona zależy też w dużej mierze od umiejętności tego, kto na nich jedzie. Jedni mimo dużych bloczków bocznych położą się na zakręcie, a inni nawet na małych bloczkach ten sam zakręt wezmą płynnie i bez wahania.
Sam nie jestem jakimś wielkim miłośnikiem przekładania opon co zawody – czyste lenistwo! Nie mam też szosy, więc większość wypadów w tygodniu robię na rowerze górskim w mniejszej lub większej mierze na asfalcie. Dlatego właśnie ponad rok temu sięgnąłem, bo opony Maxxis Flyweight 490. Warto w tym miejscu zauważyć, że występują także w wersji 330. Obie liczby odnoszą się do wagi opony. W przypadku tej lżejszej waga uzyskana jest między innymi poprzez istotnie zmniejszenie klocków bocznych odpowiedzialnych za przyczepność na zakrętach – może o nią pokusić się, ktoś kto technikę jazdy ma w najmniejszym palcu.
Ja zdecydowałem się na wspomniane wcześniej 490 – mimo dobrze zaznaczonych klocków bocznych na luźnym terenie nie raz uciekła mi na zakręcie zmuszając do hamowania albo podparcia nogą. Z drugiej strony jazda na takich oponach to także dobry trening techniki i panowania nad rowerem. Na asfalcie także spisuje się nieźle – przede wszystkim jest relatywnie cicha i nie stwarza żadnych problemów z przyczepnością.
Opona występuje tylko w wersji dętkowej, a już po jej zakupie doczytałem na forach, że wiele osób skarży się na to, że często łapie gumę. Przejechawszy od momentu jej zakupu kilka tysięcy kilometrów muszę przyznać, że to musieli pisać jacyś pechowcy. Tylko raz złapałem na niej kapcia, i to przez własny błąd – dobiłem na krawężniku i złapałem snake’a.
W Polsce z reguły mamy do czynienia z kilkoma podłożami – o ile dobrze ta opona radzi sobie na twardych podłożach (chociażby ostatnio szutry w Zagnańsku), całkiem nieźle na kopnym piachu, to niestety lepiej sobie darować jazdę na niej w błocie – przekonałem się o tym nie raz, a do dziś pamiętam tegoroczny Wąchock, gdzie nie raz kręciłem w miejscu. Ze wspomnianego lenistwa nie zmieniłem jej na nic bardziej agresywnego.
Ocena?
To nie szkoła, żeby wystawiać oceny i bawić się 5 czy 10 stopniową skalę. Osobiście polecam tą oponę każdemu, kto nie jeździ za dużo w prawdziwych górach pełnych luźnych kamieni, wartkich potoków i mokrego podłoża zwanego błotem. Przy okazji jazda na tej oponie to dodatkowa lekcja techniki.
Technologiczny bełkot
- producent rekomenduje ją do XC
- technologia Dual Compound
- mieszanka 62a i 70a
- rozmiar 26×2.0 dla 490 i 26×1.9 dla 330
- opona zwijana
- TPI 120
COMMENTS