Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
W miniony weekend szereg polskich zawodników walczyło o punkty UCI na Słowacji, gdzie rozegrane zostało Grand Prix tego kraju. Gdzieś też trafiłem na informację, że wyścig ten był elementem Pucharu Europy MTB – czy tak jest naprawdę, nie wiem.
W elicie kobiet wygrała Katarzyna Solus Miśkowicz (DEK Meble Cyklo Korona Kielce):
14 lipca odbyły się zawody na Słowacji rangi UCI C2. Długa runda na której było wszystko co powinno. Wyjeżdżając z Bukowiny wzięłam kurtkę zimową i masę ciepłych rzeczy. Valciańska Dolina przywitała nas z rana słońcem i jeszcze zimnym wiatrem, ale na samym wyścigu już było gorąco:) Po paru deszczowych, zimnych dniach miło było się wygrzać w słoneczku, i to by było na tyle. Sam wyścig był dla mnie męczarnią. O ile na zjazdach super mi się „leciało” za sprawą pożyczonych szytek :) (dzięki Adi! ) to po odpoczynku jaki miałam w tym tygodniu organizm nie chciał ze mną w ogóle współpracować. Już od samego początku jadąc za Anią Szafraniec odskoczyłyśmy od reszty dziewczyn i mogłybyśmy sobie spokojnie podążać do mety. Jednak jadąc za Anią czułam, że nie dam rady się utrzymać. Dlatego zaatakowałam po pierwszej rundzie i udało się uzyskać 20 sekund przewagi, które utrzymywało się aż do ostatniej rundy, gdy Ania troszkę już odpuściła. Przez cały wyścig musiałam uciekać, żeby utrzymać 1 miejsce. Udało się wygrać i zdobyć cenne punkty UCI z czego jestem bardzo zadowolona:)
W wyścigu elity mężczyzn bardzo dobrze poradził sobie Kornel Osicki (Trek Ryszard Pawlak SMS Żywiec):
Po kiepskim starcie z rundy na rundę odrabiałem straty do czołówki, na przedostatniej rundzie było bardzo blisko do 3 miejsca jednak ostatnia runda była kiepska i do mety dotarłem na 4 miejscu. Zawsze się zmierza do zwycięstwa jednak dzisiaj wszystko na co pozwoliła mi moja dzisiejsza dyspozycja to właśnie 4 pozycja. Cieszy mnie fakt zdobycia kolejnych punktów w rankingu UCI i to że cały czas moja dyspozycja jest na przyzwoitym jak dla mnie poziomie.
Rywalizacja juniorów szła pod dyktando Adriana Siarki (Boplight Ataksport Team Świdnica):
W ten weekend rozegrał się wyścig Grand Prix Słowacji UCI kat. 2 . Traska bardzo dopisywała oraz pogoda również. Na starcie stanęło wielu zawodników zza granicy. Od początku jechałem na czołowym pierwszym miejscu. Po czym pech mnie dosięgnął i patyk wpadł mi w przerzutkę. W efekcie tego skrzywiłem wózek . Mój rower nie był sprawny i nie dało się na nim jechać. Ostatecznie dojechałem na czwartym miejscu. Szkoda, bo zapowiadało się naprawdę bardzo dobrze . Co się odwlecze to nie uciecze .
Czekam na następne wyścigi!
Z kolei w Piwnicznej po raz kolejny swoją bardzo dobrą formę w tym roku potwierdził Michał Ficek (Gomola Trans Airco):
W ubiegłym roku na trasie w Piwnicznej Zdroju udało mi się zwyciężyć i edycja ta zapadła mi głęboko w pamięci. Chyba nie będę wyjątkowy, jeśli powiem, że zimno i deszcz to nie są moje ulubione warunki do jazdy na rowerze. Niestety po raz kolejny w tym roku pogoda postanowiła zepsuć się akurat na weekend. Już pod koniec pierwszego podjazdu mała tarcza w mojej korbie odmówiła posłuszeństwa i byłem zmuszony jechać cały maraton z blatu. W momencie kiedy ja szarpałem się z zakleszczonym łańcuchem, odjechali mi Bogdan Czarnota i Bartosz Janowski, którzy, przynajmniej w tym sezonie, są poza moim zasięgiem. Ponad 4 godziny walki z zimnem, deszczem, błotem i przewyższeniami pozwoliły mi uplasować się na 3 miejscu, co ze względu na moje ostatnie problemy zdrowotne jest dla mnie bardzo dobrym rezultatem.
Jak to zwykle bywa, rywalizacja kobiet nie była jakoś licznie obsadzona. Drugie miejsce zajęła Justyna Frączek (Murapol Twomark Grupa PM Specialized):
Piwniczna to był maraton na przetrwanie. Nie dziwił mnie widok znanych zawodników trzęsących się z zimna ani też zbiegających prostych zjazdów. W Piwnicznej każdy walczył z dreszczami, z błotem i niedomagającym sprzętem, a nie z rywalami. Aby nie zmarznąć trzeba było jechać i to najlepiej pod górę. Oczywiście w kategorii kobiet Michalina Ziółkowska nie miała sobie równych, kolejny raz odjechała nam bardzo daleko. Piwniczną można dopisać do listy najbardziej błotnych maratonów.
W miniony weekend dystans Giga ponownie zawitał w cyklu Mazovia MTB. Bezkonkurencyjny okazał się Paweł Baranek (Retro Mbike Team):
Nałęczów już od samego rana przywitał nas gęstym deszczem. Należało być czujnym od samego startu, gdyż w takich warunkach o kraksę nie trudno, tak się stało że już na pierwszym podjeździe odjechałem z Patrykiem Piaseckim, z którym zgodnie współpracowaliśmy. Patryk zjechał na dystans mega, a ja samotnie podążałem w przyjemnym błocie na dystansie giga. Trasa przygotowana przez Cezarego Zamanę była bardzo przyjemna – zawsze witam z uśmiechem na twarzy takie warunki jak „błotne Spa Nałęczów”.
[srp]
COMMENTS