Beef o Pucharze Polski – podsumowanie i refleksja (#niejestesmyalfaiomega)

HomeOpinie

Beef o Pucharze Polski – podsumowanie i refleksja (#niejestesmyalfaiomega)

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

skandia maraton

Nie zdawałem sobie sprawy, że jedna grafika może wywołać taką burzę… Moim zdaniem jest to burza w szklance wody. Co jakiś czas znajomi prowadzący portale o tematyce MTB podpytują o nasze wewnętrzne podwórko. Rzecz jasna opowiadam im głównie o PP XCM. Kiedy wysyłam im profil tras to często rzucają w naszą stronę śmieszno / złośliwe docinki. Wszyscy wiemy, że stan rzeczy związany z PP jest póki co nie do ruszenia. Co można zrobić doraźnie i co w dużej mierze leży po stronie zawodników (jeśli im na tym zależy, a chyba powinno) to lobbować. To właśnie Wy przyciągacie amatorów na wyścigi. Każdy z Was zawsze jest skory do rozmów, sam kilka razy widziałem, że „amatorzy” po wyścigu do Was podchodzą i jest luźna rozmowa. Właśnie takie małe smaczki powodują, że ktoś wybiera potem taki, a nie inny wyścig. Wcale nie TV jest najważniejsza. Chcąc nie chcąc, wychodząc do dekoracji, czy w kuluarach macie także bezpośredni kontakt z organizatorami. Tak ciężko przechodzą przez gardło słowa „Kurde, ale beznadziejna trasa. Panie ….. przecież to jest Puchar Polski, utrudnijmy może to troszkę !?” To, że ja albo Paweł po raz któryś napiszemy sobie na naszej stronie albo na FB jakieś żale to przecież nic nie da. Jeśli natomiast uważacie, że takie ściganie jest dobre to nie wiem…. może na szosę się przenieść? I ściganie jakie trzeba i pieniądz lepszy. Z drugiej strony medalu mamy MTB Marathon – cykl, który poza Murowaną Goślinę nie wychyla się z gór. Zaplecze „amatorów”, które tam się pojawia jest zdecydowanie mniejsze niż w cyklu Skandii w miniony weekend było to około 200 osób mniej niż w Bytowie. Z tą różnicą, że w Bytowie chyba 440 osób jechało mini. W MTB Marathonie najwięcej uczestników jest na Mega. Prosta filozofia – „jadę przez cały kraj to nie jechał mini, a giga nie ogarną”. Statystyczny uczestnik obu cykli zdecydowanie się różni, nie mam zamiaru stopniować, ani szufladkować, zasadniczo są to różni ludzie. Choć na pewno są wyjątki, które pojawiają się tu i tu. Czy cykl MTB Marathon powinien starać się o PP? Moim zdaniem – tak. Czy będzie się starał? Moim zdaniem nie. Dla większości z nas tajemnicą poliszynela jest fakt, że organizatorzy największych cykli wyścigów nie są największymi przyjaciółmi. Nie ma co czarować, żaden z organizatorów nie jest fundacją charytatywną (chociaż były już w przeszłości przypadki, że pomagali różnym zawodnikom). Dla mnie jedyną opcją uzdrowienia PP XCM jest zewnętrzny organizator dla klasyfikacji PP oraz konieczność dogadania się organizatorów z przedstawicielami Związku. 1-2 edycje z każdego z kluczowych cykli do klasyfikacji generalnej i mamy zgodę. O ile będę mógł, tak długo będę lobbował za takim rozwiązaniem i do tego samego zapraszam zawodników. Wielu z Was ma na pewno wiele innych przemyśleń, jesteście bardziej doświadczeni niż ja. Może macie ochotę pogadać o naszym polskim MTB ? Jeśli tak to jestem gotowy Was odwiedzić z kamerą i pomówić, pisanie na FB jest jałowe i niczego nie wnosi, najlepsza jest rozmowa! :)

Pozdrawiam – Tomek

PS. gdzieś w komentarzach przewinęło się to, że skoro tak piszemy to sami mamy coś organizować. Co prawda nie jest to maraton, ale co roku organizuję w Bydgoszczy wyścig Kujawia XC. Na marginesie zaznaczę tylko, że jest to impreza organizowana przez stowarzyszenie non profit.

 —

Od czego by tu zacząć. Gdyby nie fenomen Mai Włoszczowskiej, to pewnie cross country w Polsce zajmowałaby się garstka pasjonatów. Jednak dzięki jej talentowi kolarstwo i medalom – tym co już są , i tym co pewnie będą – jest jednym z kluczowych dyscyplin dla Ministerstwa Sportu, a dla PZKol jedną z kluczowych jego odmian. Oprócz xc liczą się jeszcze tor, a ostatnio także BMX. Wszystko dlatego, że „kasa Misiu” – pierwsza ósemka na IO jest premiowana. Kolarstwo to jednak nie tylko te wymienione odmiany. Kolarstwo to m.in. kolarstwo górskie, a w nim maratony. Najbardziej komercyjna i masowa odmiana, gdzie startować może każdy, kto ma sprawny rower, sztywny kask i odrobinę determinacji. Maratony to także jedno z najbardziej niechcianych dzieci z punktu widzenia sportowego. Jeszcze kilka lat temu UCI samo nie wiedziało, co zrobić z tym fenomenem. W końcu powstało UCI Marathon Series, które umożliwia najlepszym zawodnikom zdobycie prawa do startu w MŚ w maratonie. Jednak UCI Marathon Series to nie są tylko najlepsze imprezy na świecie – to są także imprezy, których organizatorzy są najbardziej obrotni. Niech przykładem będzie sławna już łotewska Jurmala, gdzie średnia na trasie przekroczyła 40 km/h a która także w tym roku jest w kalendarzu UCI Marathon Series. No właśnie, obrotni organizatorzy. Takich w Polsce można szukać ze świecą. Jedni skupiają się na trasach podnosząc poprzeczkę z roku na rok jednocześnie podcinając gałąź na której siedzą – nie dbają o medialność, o rozwój, bazując tylko na kapitale już zgromadzonym, który, co naturalne, maleje. I mimo trudności tras to są imprezy turystyczne – takie jakimi w założeniu chcą je widzieć wspierające samorządy – dają kasę po to, żeby przyjechało jak najwięcej zwykłych ludzi i podziwiało piękne okoliczności przyrody. Tak samo turystyczne są imprezy, które wymagającymi trasami pochwalić się nie mogą – mam tu na myśli te z centralnej Polski oraz wędrującą po całym kraju Skandię. Cezary Zamana jest już o krok od zlikwidowania dystansu Giga, bo podobnie jak Czesław Lang zauważył, że „kasa Misiu” to jest w kieszeniach tych niedzielnych rowerzystów, amatorach, którzy chcą poczuć emocje związane ze ściganiem, ale tylko na najkrótszym dystansie. W miniony weekend na mini w Bytowie pojechało prawie 500 osób, w Kozieniecach blisko 400. W obu przypadkach to najkrótszy dystans cieszy się największą popularnością. To też są imprezy turystyczne. Skandia też taką jest, mimo organizowanego w ramach niej Pucharu Polski. Im dłużej na to patrzę, tym częściej dochodzę do wniosku, w sumie oczywistego, że tu nie chodzi o PP, a o kasę, którą zawodnicy mogą za udział zgarnąć. Pokusiłbym się nawet o pewne stwierdzenie, ale nie mając twardych dowodów na razie zostawię to dla siebie. Puchar Polski to nie jest prestiż, to tylko i wyłącznie kasa. Tą kasą Czesław Lang pośrednio kupuje sobie udział tych kilkunastu zawodników i prawo do pisania, że najlepsi wybierają Skandię i na niej się ścigają. Nie boję nazwać się rzeczy po imieniu.

Sytuacja, która jest dziś jest patologią i jest efektem tego, czego nikt przez ostatnie lata nie chciał zrobić. Z jednej strony mamy cały czas rozwijającą się modę na kolarstwo, pękające w szwach sektory startowe gotowych do ścigania się amatorów. Z drugiej strony wymiar sportowy, profesjonalny wszystkich tych imprez jest zerowy. I takim pozostanie tak długo, jak nasi ambitni zawodnicy nie postanowią pójść krok dalej i nie zaczną zdobywać punktów UCI, walczyć o udział w międzynarodowych imprezach. O to także powinni zadbać organizatorzy – nic nie podnosi poziomu sportowego imprezy jak udział najlepszych zawodników, także tych z zagranicy. Jest nadzieja, że wszystkich pogodzi przepis UCI, który póki co martwy ma wejść aktywnie w życie w 2014 roku. Co to oznacza? Masz licencję – masz prawo ścigać się tylko i wyłącznie w imprezach z kalendarza PZKol / UCI. Nie masz licencji, ścigasz się gdzie chcesz, ale poza klasyfikacjami dla profesjonalistów. To samo się tyczy orgów, chcesz mieć PROsów na starcie – zadbaj o to, żeby Twoja impreza była w kalendarzu PZKol / UCI i zapewnij nagrody finansowe dla najlepszych. Oczywiście kryzys i i inne bla, bla, bla. Gdyby jednak kryzys naprawdę dotykał branżę, to nie było by tego co jest dziś, więc kryzysu NIE MA!
 
Dziś jest tak, że maratonowa czołówka jeździ przede wszystkim tam, gdzie jest do zgarnięcia hajs. Hajsu nie ma – to są kłótnie o ponoć uwłaczające nagrody rzeczowe czy vouchery. Halo! Wystartowałeś w imprezie dla amatorów, wszystko jest w regulaminie. Chcesz kasę za swoją pracę – wybierz imprezę, która to gwarantuje. Nie ma takiej – jeździj dla przyjemności i siedź cicho.
 
Podsumowując – już to gdzieś napisałem – sytuacji na dzisiejszym, polskim podwórku xcm są winni wszyscy z nim związani. Zarówno zawodnicy, którzy dają się tak tratować, jak i organizatorzy, którzy widzą tylko czubek własnego nosa, własną kieszeń oraz myślą nad wyraz krótkoterminowo.
 

O tym, że można niech świadczą ostatnie starty Kornela Osickiego, który jasno udowadnia swoimi działaniami, że można – i zdobyć sponsorów, a raczej mecenasów, i można ścigać się na porządnych wyścigach.

Pozdrawiam – Paweł

[srp]

Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 1