Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
Wygląda na to, że formuła komentarzy postartowych przypadła Wam do gustu, a coraz więcej zawodników, często za namową organizatora je na przesyła. Dzisiejszy „odcinek” dedykujemy tylko jednej imprezie – mini maratonowi Muflon MTB, który rozegrany został w sobotę w okolicach Srebrnej Góry.
O wynikach możecie poczytać tu, a komentarze są następujące:
Anna Szafraniec (Kross Racing Team):
Zdecydowanie o wyścigu mogę mówić w samych superlatywach. Organizacja jak na najlepszych wyścigach, trasa przygotowana perfekcyjnie pod każdym względem i oczywiście świetna atmosfera. Organizatorzy zadbali o każdy szczegół. Na pewno w przyszłym roku chętnie wystartuję na kolejnej edycji i polecam to wszystkim miłośnikom dwóch kółek.
Magda Sadłecka (Sante BSA Pro Tour):
Wyścig na Srebrnej Górze Muflon MTB uważam za bardzo udany. Super organizacja, super atmosfera, tu brawa dla organizatorów Marcina Górskiego i mojego kolegi klubowego Piotrka Kurczaba:-). Sam wyścig przebiegał na górzystej pętli wokół unikatowej w skali europejskiej twierdzy Srebrna Góra. Ciekawa trasa, która mimo swoich niecałych 30 km łatwa do pokonania nie była. Zaraz po starcie zaczął padać deszcz, który zrobił swoje. Trochę blotka, niektóre odcinki na piechotę i małe problemy z zaciągającym łańcuchem… Aaa i niestety nie udało mi się zobaczyć muflona na trasie jak obiecywał organizator ;-)
Ewa Duszyńska (MTB Votum Team Wrocław):
Wyścig w Srebrnej Górze jest jednym z moich ulubionych, dlatego w ten weekend zdecydowałam się na start właśnie tutaj. Już od startu było wiadomo, że będzie to kolejna błotna masakra. Jednak wysokie nagrody pieniężne w klasyfikacji Open przyciągnęły na start wielu mocnych zawodników i zawodniczek. Trasa stała się jeszcze bardziej ciekawa i wymagająca „dzięki” nieustającym opadom deszczu. Na nudę na pewno nie mogłam narzekać. Niestety zjazdy po błocie są moją słabą stroną, więc to co nadrabiałam na podjazdach, szybko traciłam na zjazdach… Dlatego tym bardziej nie mogłam doczekać się ostatniego podjazdu, który kończył się na twierdzy i tam też była meta. Mimo że ze swojego startu jestem średnio zadowolona, był to dla mnie bardzo dobry trening i cieszę się, że mogłam sprawdzić się z takimi zawodniczkami jak Ania Szafraniec czy Magda Sadłecka. Należy zaznaczyć, że Organizatorzy spisali się na medal, na mecie był dostępny bufet z solidną porcją makaronu, ciastem i gorącą herbatą lub kawą do wyboru Nie zabrakło też myjki do rowerów, a chętni mogli skorzystać po wyścigu z darmowego masażu. Dodatkowo na plus – dekoracja odbyła się punktualnie o godz. 15:00, czyli tak jak było to zapowiadane.
Mariusz Marszałek (Sante BSA Pro Tour):
Na pierwszym podjeździe odjechał Marek Konwa, gdy my wypluwaliśmy sobie płuca usilnie próbując utrzymać Mu koła – niestety nie było to realne. Z czasem odskoczył również Piotrek Kurczab, który znał chyba na trasie każdy kamień. Dalszą część wyścigu jechałem z Wojtkiem Halejakiem, który na ostatnim podjeździe okazał się silniejszy. Trasa choć krótka bo licząca około 28 km dała mocno w kość, a padający w czasie wyścigu deszcz sprawił, że błoto dodatkowo uatrakcyjniło zmagania. Oznaczenie trasy i organizacja imprezy stała na najwyższym poziomie, pogoda też wytrzymała – lać zaczęło dopiero po wyścigu.
Piotr Sułek (Boplight Atak Sportteam Świdnica):
Trasa wyścigu bardzo fajna, wymagająca zarówno pod względem technicznym, siłowym i wytrzymałościowym. Dodatkową trudność sprawiła pogoda, mgła, chłód i duże opady deszczu spowodowały, żeby było mnóstwo błota i bardzo ślisko na trasie. Wielkie brawa dla organizatorów za przygotowanie i przeprowadzenie imprezy – organizacja WZOROWA. Wielka dbałość o startujących zwłaszcza po wyścigu. Przebieg wyścigu dla mnie bardzo udany. Bardzo mocne otwarcie wyścigu, które udało się przetrzymać i nawiązać walkę z najlepszymi. Niestety rywale tego dnia byli mocniejsi i wystarczyło tylko na 5 miejsce, a podium było w zasięgu. Nie pozostaje nic innego jak wrócić za rok i walczyć o wyższą lokatę. Zapraszam tych którzy nie zdecydowali się na start w tym roku.
Mariusz Kozak (RMF FM Rockstar Energy Drink MTB Team):
Do wyścigu podszedłem bardzo poważnie z uwagi na wysokie nagrody finansowe. Na miejsce przyjechałem o godzinie 10:00, mimo to zostałem bardzo szybko obsłużony w biurze zawodów. Szybko przebrałem się i zacząłem rozgrzewkę – na start przybyłem 3 minuty wcześniej. Nie musiałem ja to zwykle bywa oczekiwać pół godziny w sektorze, a po starcie poszło bardzo mocne tempo,.Marek Konwa odjeżdżał nam jak znikający punkt, przede mną jechał Wojtek Halejak, ja w tamtej chwili nadawałem tempo grupie pościgowej. Na wypłaszczeniu mocną zmianę dał Mariusz Marszałek i niestety tutaj zacząłem się gotować ostatecznie kontakt wzrokowy z głównymi rywalami Piotrkiem, Marcinem i Wojtkiem straciłem po podbiegu gdy rozpłynęli się na zjeździe we mgle. Tutaj dla mnie wyścig się już skończył i pozostała samotna podróż do mety. Trasę oceniam jako ciekawą – szczególnie pierwszy podjazd i hopki zaraz za nim, jak i bardzo wymagającą kondycyjnie. Na mecie miłym zaskoczeniem była duża porcja makaronu, jak i darmowe piwo. Mimo że pogoda nas nie rozpieszczała i wyścig nie potoczył się po mojej myśli, to jestem zadowolony ze spędzonego czasu w towarzystwie znajomych i dobrego treningu.
[srp]
COMMENTS