Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Od wielu lat czekaliśmy na taki Puchar Polski w maratonie MTB. W końcu, gdy udało się w 2015 roku wcielić formułę, która powinna zadowolić wszystkich, niewielu licencjonowanych zawodników skorzystało z okazji, by zmierzyć się ze sobą. Mimo wszystko, Łukasz Klimaszewski (5. miejsce w Pucharze Polski), zawodnik drużyny Mitutoyo DEMA PWR Team, bardzo poważnie podszedł do tematu, regularnie startując w zawodach tej rangi w całej Polsce. Swoje całosezonowe zmagania teraz podsumowuje.
Trasy Pucharu
Na dziesięć edycji Pucharu Polski XCM jedynie trzy rozgrywane były w górach. Trasy w Kluszkowcach, Jeleniej Górze i Bielawie mogę ocenić jako wymagające i atrakcyjne. Także patrząc na czasy zwycięzców nie ma wątpliwości, że były to prawdziwe maratony MTB. Poza tym, również nizinne edycje w Połczynie i Gdańsku zasługują na uznanie. Po drodze mieliśmy także „wyścigi szosowe na rowerach MTB” w Olsztynie i Kwidzynie. Można rzec, że szału nie ma. Ze swojej strony całokształt cyklu w tej kategorii mimo wszystko oceniam pozytywnie. Trasy były zróżnicowane i stanowiły przekrój krajobrazu Polski. Na każdej z nich ściganie się miało inny charakter i za każdym razem dało się znaleźć jakieś ciekawe fragmenty trasy, które zapadły w pamięć. Najważniejsze, że o żadnej nie można powiedzieć, że była kompromitacją kolarstwa. Kilka lat już się ścigam i widziałem przypadki, gdy trasa zawierała fragmenty zupełnie nieprzejezdne na rowerze, złe oznakowanie lub zabezpieczenie albo była poprowadzona w tak kuriozalny sposób, iż tworzyły się zatory. Na szczęście podczas tegorocznego Pucharu Polski nie było ani jednej takiej sytuacji. Jako najbardziej atrakcyjną uważam trasę zawodów w Bielawie, mimo że w całości udało mi się przejechać ją tylko na objeździe.
Rywalizacja sportowa
Przed sezonem spodziewałem się, że w Pucharze Polski regularnie startować będzie około trzydziestu zawodników. Wiemy, jak wyglądało to w praktyce… O ile w elicie mężczyzn zazwyczaj startowało po kilkunastu zawodników, to w kategoriach kobiecych frekwencja była żenująco niska. Sam nie jestem w stanie pojąć dlaczego tak się stało! Puchar obejmował zawody z większości najważniejszych cyklów imprez XCM w kraju (Bike Maraton, Skandia Maraton, Mazovia MTB, Maratony Kresowe, Cyklokarpaty, Kaczmarek Electric MTB). Starty w nim nie wykluczały więc robienia generalki w którejś z tych imprez. Co więcej, przewidziano bardzo godziwe nagrody finansowe jak na polskie warunki. Nawet dziesiąte miejsce zapewniało mniej więcej zwrot wpisowego, co jest rzadkością na większości imprez, gdzie za miejsca 1-3 dostaje się pompki lub opony 26 cali. Poziom sportowy imprez też był wysoki – za każdym razem pojawiało się kilku zawodników z czołówki. Odpada więc argument, że był to „ogór” na którym nie ma się z kim ścigać. Pewną niechęć budzi pewnie konieczność wyrobienia licencji. Sam nie jestem fanem PZKol (podobnie jak wielu innych struktur tego kraju), jednak jakby nie było puchar krajowy ma jakiś prestiż i powinien być najważniejszy wśród zawodników. Z drugiej strony przykre i po prostu wkurzające były komentarze po każdej edycji, że nikt nie startował i PP nikogo nie interesuje. Nie wiem dlaczego w ten sposób dezawuuje się zarówno sam Puchar a przede wszystkim zawodników, którzy jednak na nim BYLI i się ŚCIGALI. Czemu przede wszystkim nie zwraca się uwagi na fakt, że przy cotygodniowej „spalarze” w kategoriach M90 Mini i dziesiątkach różnych komercyjnych a obleganych generalek, nie ma zbyt wielu chętnych do zmierzenia się w jednym oficjalnym dla danego kraju cyklu?
Organizacja zawodów
Większość problemów organizacyjnych (a tych niestety było niemało) można wytłumaczyć tym, że organizatorzy poszczególnych imprez nie zadali sobie trudu przeczytania kilku stron regulaminu Pucharu Polski XCM. O ile sam przebieg rywalizacji na danej edycji przebiegał bez zakłóceń, o tyle dekoracje i wypłata nagród sprawiała problemy. Niestety wywoływało to niesmak i psuło efekt całych zawodów. Na szczególne uznanie zasługują edycje w Połczynie, Kwidzynie i Wolsztynie, których organizacja nie dawała najmniejszych powodów do narzekań. Największego minusa dostaje Mazovia MTB – Olsztyn. Nie dość, że zawodników z licencjami (nie ważne elita, masters czy cyklosport) wrzucono do jednej kategorii podczas zapisów, to do tej pory nie została uregulowana kwestia wypłaty nagród!!! Nagrody przekazano w końcu przelewem (po trzech tygodniach), potrącając jednak od nich nienależny przy kwotach poniżej 760 PLN podatek. W moim odczuciu sytuacja, gdy przez blisko miesiąc trzeba dzwonić i upominać się o wypłatę nagrody jest żenująca.
Najczęstszym problemem podczas poszczególnych edycji było mylenie zawodników licencjonowanych poszczególnych kategorii oraz przeciągające się dekoracje. Charakterystyka Pucharu jest taka, że zawodnicy przyjeżdżają często z odległych części kraju, chcą się pościgać i o rozsądnej porze wrócić do domu (przeciętny zawodnik nie ma wynajętego szofera). Naprawdę nie interesują ich teletombole, wyścigi rodzinne, klasyfikacje leśników, lekarzy itp. Tymczasem np. w Kluszkowcach organizator nie chciał przeprowadzić dekoracji, póki ostatni zawodnik nie zjedzie
z trasy (sic!), co oczywiście trwałoby w nieskończoność gdyby ten wycofał się z wyścigu i nie powiadomił nikogo. Dekoracje Pucharu Polski powinny odbywać się niezależnie – zaraz po przyjeździe pierwszej trójki zawodników.
Subiektywne podsumowanie zawodów
Puchar Polski XCM był ustalony jako mój priorytet w tym sezonie. Miałem założone zajmowanie miejsc w pierwszej dziesiątce Elity i w miarę wysokie ukończenie klasyfikacji generalne. Wystartowałem w dziewięciu na dziesięć edycji i ukończyłem osiem z nich. Dwie edycje muszę uznać za nieudane – w Połczynie z powodu przeziębienia zająłem dopiero 11 miejsce z dużą startą, Bielawy zaś nie ukończyłem przez urwany wózek przerzutki. Na pozostałych edycjach zrealizowałem zakładany cel, prezentując od pierwszej do ostatniej edycji dość wyrównany poziom i zajmując dzięki temu piąte miejsce w klasyfikacji generalnej. Zawody w Gdańsku, Wolsztynie i Kwidzynie uważam za wybitnie udane. Miejsce tuż za zawodnikami najsilniejszej w tym roku na krajowej arenie drużyny zawodowej JBG2 uważam za duży sukces. Jak wiemy frekwencja nie była wysoka, nie miałem na to jednak żadnego wpływu. Poza tym na każdej edycji było się jednak z kim ścigać, a nieobecni nie mają racji. Dzięki całosezonowej pracy zajęliśmy także jako Mitutoyo DEMA PWR Team najniższy stopień podium w klasyfikacji drużynowej, chociaż tu sposób liczenia punktów był zbyt skomplikowany. Startując w prawie wszystkich edycjach miałem w tym spory udział, z czego się cieszę.
Co dalej?
Drużyna Mitutoyo DEMA PWR Team oraz jej zawodnicy (Łukasz Klimaszewski, Wojciech Pawłowski, Bartosz Krzyśko, Patryk Kaczmarczyk) mocno postawili na Puchar Polski w maratonie MTB w nowej, odmienionej formule. Możliwość sprawdzenia się na różnych trasach, w różnych imprezach, z mocnymi zawodnikami, wysokie nagrody finansowe to spora zachęta. Jak jednak widać, nie dla wszystkich. Czego zabrakło? Oprawy medialnej przede wszystkim. Mało który (żaden?) organizator nie przyłożył się do odpowiedniej promocji Pucharu Polski sam w sobie. Zabrakło także pomocy ze strony Polskiego Związku Kolarskiego, który mając różne kontakty np. w mediach nie wykorzystał pracy, którą wykonali organizatorzy poszczególnych zawodów, a jedynie „zgarnął” po 500 zł od każdej z 10 edycji Pucharu za „wpis do kalendarza”. Zabrakło być może koordynacji oraz spójnej strategii. Sporo zamieszania wywołał także regulamin uwzględniający nie tylko zawodników elity, ale i kategorie masters oraz cyklosport, a także sposób liczenia klasyfikacji drużynowej, która nie premiowała tak naprawdę najlepszych drużyn. Dobrze, że były zapewnione wysokie nagrody finansowe, jednak ich bardziej równomierne rozłożenie mogłoby zachęcić do startu większą liczbę osób. To jest kilka rzeczy do poprawy na już.
Mimo wszystko jako drużyna jak i sami zawodnicy trzymamy kciuki za projekt pod nazwą „Puchar Polski w maratonie MTB” i liczymy na jego dalszy rozwój w sezonie 2016. Dziękujemy w tym miejscu osobom zaangażowanym w ten projekt (Paweł Kuflikowski z mtb-xc.pl, organizatorzy poszczególnych edycji), a także naszym sponsorom (Mitutoyo, Dema Bikes, Brubeck), bez których udział w Pucharze byłby trudne do zrealizowania.
COMMENTS