Michał Topór (Superior Zator) podsumowuje start w Grici XC – Vrtojba, SLO

HomeKomentarze

Michał Topór (Superior Zator) podsumowuje start w Grici XC – Vrtojba, SLO

Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA


Nigdy dotąd nie spędziłem jeszcze Wielkanocy inaczej niż w sposób klasyczny – spotkanie z rodziną, świąteczne śniadanie, świąteczny obiad, świąteczne wypieki itd. Tym razem wszystkie te świąteczne atrakcje zostały zastąpione przez jedną – świąteczne ściganie, i przyznam szczerze, że taka odmiana całkiem przypadła mi do gustu.

Ale zacznijmy od początku. Po wyścigu w Langenlois zamiast wrócić do Polski, udaliśmy się do Słowenii, a konkretnie maleńkiej miejscowości Brje, gdzie następnie spędziliśmy tydzień czasu. Wreszcie przypomniałem sobie jak to jest wracać z treningu będąc zmęczonym tylko i wyłącznie przez wysiłek fizyczny, a nie przez pogodę, co w połączeniu z dość urokliwym krajobrazem niezwykle korzystnie wpłynęło na moje samopoczucie.

Wyścig odbywający się w pobliskiej miejscowości Vrtojba obchodził w tamtym roku swoje 20-lecie. Podobnie jak w Langenlois, część trasy wiedzie poprzez wszechobecne w tym rejonie winnice, przewyższenia rozłożone są jednak równomiernie na całej jej długości. Nie można nazwać jej nudną, jednocześnie nie jest zbyt wymagająca technicznie w suchych warunkach. Burza, która przetoczyła się przez okolicę na dwa dni przed startem zamieniła ją w błotny poligon, zmuszając do kilkukrotnego zejścia z roweru. Kto był w tamtym roku w Białej na Pucharze Polski, ten wie ;)

Jeśli jeszcze jej nie widzieliście, możecie to teraz nadrobić:

Mogłoby się wydawać (w zasadzie to nam też się wydawało), że frekwencja oraz poziom zawodów będzie niższa, niż tydzień wcześniej w Austrii. A jednak czekało nas zaskoczenie – na samym szukaniu miejsca na samochód spędziliśmy w dniu zawodów ponad pół godziny – nie to żebyśmy byli wybredni, zajęta była każda wolna przestrzeń w promieniu kilkuset metrów od miasteczka zawodów.

Całe szczęście trasa przeschła do startu na tyle, aby być w całości przejezdną, bo niespecjalnie przepadam za bieganiem z rowerem. Wolę na nim jeździć.

Od samego startu dałem z siebie wszystko, aby nadrobić jak najwięcej pozycji, co wyszło nienajgorzej, jednak mniej więcej w połowie wyścigu (który swoją drogą był dość długi, zarówno czasowo, jak i dystansowo), zmęczenie dało o sobie znać i w końcowym rozrachunku skończyłem dokładnie na tej pozycji, na której startowałem – 41. w elicie oraz 19. w U23. Nieznacznie lepiej niż w Austrii, ale trudno oczekiwać, żeby w ciągu tygodnia stał się jakiś cud – trzeba uzbroić się w trochę cierpliwości i korzystać z pogody, która wreszcie zaczyna być znośna także i w Polsce.

Zgodnie z oczekiwaniami, sprzętowo wszystko zagrało jak należy, zarówno podczas samego wyścigu, jak i całego wyjazdu, za co ukłony należą się w stronę Superior’a, SH+ oraz Trezado. Nie zawiodła także Gabrysia, która zmagania zakończyła na 11 miejscu w elicie oraz 6. w U23.

Na Słowenii zostaliśmy do następnego dnia, żeby przed podróżą wypocząć po wyścigu, spokojnie się spakować oraz zrobić ostatni, delikatny trening na miejscu. Gorąco liczę, że „Polski biegun ciepła”, jak nazywany jest Tarnów, naprawdę nim się okaże, bo szkoda byłoby się odzwyczajać po tym tygodniu słońca ;)

Zainteresowanych moim sezonem zapraszam do kanałów social media: facebookinstagramstrava.


Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie także dzięki Tobie! Spodobał Ci się przeczytany tekst? Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i dzielić się pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0