Aleksandra Sosnowska – dopóki sprzęt daje radę, to i głowa musi dać radę

HomeSportWywiady

Aleksandra Sosnowska – dopóki sprzęt daje radę, to i głowa musi dać radę

Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA


Który już raz stajesz na starcie Sudety MTB Challenge?

To będzie mój trzeci start z rzędu.

Etapówki to dla wielu osób docelowe imprezy. W Polsce mamy Beskidy MTB Trophy oraz Sudety MTB Challenge. Budujesz formę na zawodach (jakich?) czy ograniczasz się tylko do treningów?

Etapówki nie są moją docelową imprezą, bardziej traktuję je jako formę zorganizowanego aktywnego odpoczynku :) Obecnie pod kątem treningowym skupiam się na triathlonie i to właśnie starty triathlonowe są moimi imprezami docelowymi. Wyjazdy w góry, w tym Sudety MTB Challenge, są swego rodzaju odskocznią od reżimu treningowego. Ponieważ przygotowuję się do dystansu ½ IM, to mam spore zaplecze treningowe i mam nadzieję, że Sudety przejadę w dobrym zdrowiu. Ważne jest dla mnie dobranie odpowiedniego obciążenia przed etapówką i po etapówce, ale jestem pewna, że mój trener Tomek Kowalski dobrze mnie pokieruje i dwa tygodnie po powrocie z gór będę gotowa do ważnego startu triathlonowego w Chodzieży.

Ile etapówek w jednym sezonie jesteś w stanie przejechać? Jakie masz w tegorocznym kalendarzu?

W ostatnich latach jeździłam i w Beskidach, i w Sudetach, bo to jedyne tego typu imprezy w Polsce. Start w obydwóch etapówkach to żaden problem, bo Beskidy odbywają się na początku czerwca, a Sudety pod koniec lipca. W tym roku startuję tylko w Challenge’u.

Jaka jest przewaga wielodniowej imprezy nad jednodniowym ściganiem?

Dla mnie najważniejszą przewagą jest to, że jeżdżę kilka dni w górach, a w Sudetach wychodzi nawet tydzień, ponieważ w tym roku wyścig trwa o jeden dzień dłużej. W przypadku maratonów jednodniowych niestety spędzam więcej godzin w samochodzie niż w siodle. Wielodniowe imprezy mają też swój specyficzny charakter. Po zwykłym maratonie każdy pakuje manatki i wraca do domu. Na etapówkach panuje inna atmosfera, zwłaszcza na Challenge’u, gdzie w drugiej części wyścigu przemieszczamy się z miejsca na miejsce. Wtedy nocuje się wspólnie w salach szkolnych albo na sali (można też wykupić opcję z noclegami indywidualnymi) i to jest ten „smaczek” takiej rowerowej przygody. Taka tygodniowa wyrypa to też świetne oderwanie się od rzeczywistości. Coś wspaniałego i naprawdę wyjątkowego.

aleksandra sosnowska 1

Tydzień ścigania to nie przelewki. Nie da się uniknąć momentów zwątpienia. Jak sobie z tym radzisz?

Dużo zależy od pogody. Wydaje mi się, że ciężej pod tym względem jest w Beskidach. Zdarzało mi się wstać z łóżka, zobaczyć, że pada, przekląć kilka razy, założyć mokre buty, wsiąść na rower i ruszyć na start. Na trasie też oczywiście bywa ciężko, ale wszystkim dookoła jest ciężko, nie mi jednej. Nie mam GPS-a w liczniku, więc i tak muszę jechać po strzałkach do mety ;) Kiedyś sobie powiedziałam, że dopóki sprzęt daje radę, to i głowa musi dać radę.

Jak organizujesz sobie zaplecze? Trudno wyobrazić sobie taki wyścig w pojedynkę, kiedy trzeba znaleźć czas na regenerację, ale także na serwis sprzętu czy pranie.

Z tym nie ma żadnego problemu. Jest pewien określony schemat i tyle. Po dotarciu na metę chwila odpoczynku i zjedzenie kanapki (czasami się śmieję, że właśnie dla tych kanapek jeżdżę na etapówki G&G :) – najzwyklejsze na świecie kanapki, a smakują co najmniej jak kawior). Potem mycie roweru – jeśli wszystko działa, zostaje przesmarowanie łańcucha i tyle. Na miejscu są mechanicy-magicy, więc w przypadku poważniejszych usterek rower można u nich zostawić. Jeśli nocujemy na sali, to jeszcze trzeba odebrać torbę, rozłożyć materac itp. Tu akurat mam łatwiej, bo mój narzeczony jeździ szybciej i wtedy to jego działka. Pranie to wiadomo. Raz, dwa, trzy i gotowe, chyba że pogoda nie dopisała, to wtedy trochę dłużej. Zawsze staram się mieć kilka kompletów strojów, ale jak jest słonecznie i rzeczy mogą wyschnąć, to najczęściej przepieram sobie moje ulubione spodenki i koszulkę. Trzeba jeszcze coś zjeść, pobyczyć się i lulu. Dzięki unoszącemu się zapachowi schnących butów i ubrań wszyscy zasypiają jak dziecko :)

aleksandra sosnowska 2

Na koniec wymień proszę trzy rzeczy, o których zawsze pamiętasz pakując się na etapówkę. A może masz jakieś nietypowe rzeczy na liście do zabrania?

Na etapówkę zabiera się dużo rzeczy, ale z takich „must have” to bym wymieniła krem przeciw obtarciom typu Sudocrem, wygodny materac (za pierwszym razem wzięłam zwykłą karimatę, ale po pierwszym noclegu na twardej podłodze czym prędzej pobiegłam szukać jakiegoś materaca, na szczęście w zwykłym sklepiku w Kudowie udało się kupić coś sensownego) i koniecznie koreczki do uszu!


Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie także dzięki Tobie! Spodobał Ci się przeczytany tekst? Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i dzielić się pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0