Bartosz Janowski (Romet MTB Team) – Cyklokarpaty, Sandomierz

HomeKomentarzeRomet Racing Team

Bartosz Janowski (Romet MTB Team) – Cyklokarpaty, Sandomierz

Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA


Sandomierz do tej pory nie kojarzył mi się z kolarstwem, chociaż trzeba przyznać, że serialowy Ojciec Mateusz ostro pomykał dwukołowcem po zabytkowych uliczkach ;). Według wstępnych informacji przedstawianych na stronie Cyklokarpat, na Giga planowane było ok. 800 metrów przewyższenia, co naturalnie przy dystansie wynoszącym 74 kilometrów jest dla zaprawionego w bojach górala wartością wywołującą po prostu lekko ironiczny uśmiech na twarzy ;) Mimo tego nie narzekałem. Wiedziałem, na jaki maraton jadę, a szybki interwałowy charakter rywalizacji nawet mi odpowiadał w tym momencie sezonu, gdyż był świetnym urozmaiceniem. W końcu, ile można mozolnie młynkować walcząc o każdy metr zdobywany pod stromą górę? ;)

Było ekstra! Na początku zmagań ku uciesze licznie zgromadzonych turystów w obszernym peletonie przemknęliśmy przez centrum i zabytkową część miasta, to był prawdziwy show :D Dalej rozpoczął się wyścig, grupa zasadnicza mocno się rozciągnęła i z ogromną prędkością wpadliśmy na terenową pętlę, wytyczoną na rolniczych obrzeżach. Pierwszy raz spotkałem się z trasą, ulokowaną w 100% w różnego rodzaju sadach i polach uprawnych w dodatku prowadzącą non-stop ostro po zakrętach oraz krótkich kilkunastometrowych podjazdach i zjazdach. Liczyłem na kosmiczną prędkość przelotową tymczasem poziom skomplikowania przestrzeni sprawił, że przemieszczałem się w sumie standardowym na naszej planecie wyścigowo-rowerowym tempem, no cóż, takie życie ;) Po kilkunastu kilometrach odskoczyłem od rywali i dalszą moją taktyką na ten wyścig było sukcesywne powiększanie przewagi, więc gnałem ile sił w nogach i koncentrowałem się na nawigowaniu w gąszczu wiraży i skrzyżowań.

DSC_0619

Mimo braku trudności terenowych jechało mi się super. Leciutkie niemal szosowe Micheliny rozpędzały się błyskawicznie, dodatkowo na asfaltowych prostych przyjemności nie mącił też wiatr. Genialne były fragmenty prowadzące interwałowo góra-dół. Momentami, ostro dokręcając na zjazdach przelatywałem następujące po nich podjazdy rozpędem, odczuwając wzmożone działanie siły grawitacyjnej dociskającej mnie mocno do ziemi :D Kojarzycie to uczucie? :)

DSC_0715

Dałem z siebie 100% i metę dystansu Giga przekroczyłem, jako pierwszy z naprawdę dobrym czasem, z czego jestem usatysfakcjonowany, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że z zapowiadanych 800 metrów przewyższenia mój licznik zarejestrował tak naprawdę 1180, czyli wartość, która zaczyna u mnie wywoływać już niepodszyty ironią uśmiech prawdziwego zadowolenia :)


Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie także dzięki Tobie! Spodobał Ci się przeczytany tekst? Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i dzielić się pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0