PIĆ! – co, kiedy i w ogóle po co?

HomeDieta i żywienie

PIĆ! – co, kiedy i w ogóle po co?

Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA


[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/maratony.MTB.XC/photos/a.126653227401854.22357.124749907592186/705638512836653/?type=3&theater/” width=””/]

 

Upały co prawda ostatnio trochę odpuściły. Nie mniej jednak idąc na trening każdy z nas bierze pełny bidon albo camelbak. Tylko czy jest tego tyle co trzeba i to co trzeba? Zatem o nawodnieniu słów kilka.

Przede wszystkim musimy pamiętać o solidnym nawodnieniu przed treningiem. Należy wypić 400 – 600 ml płynu na jakieś 2 godziny przed rozpoczęciem treningu. Niestety kawa czy mocna herbata się nie liczą – odwadniają. Najlepszy będzie kompot, sok z wodą w proporcjach 1:1 albo to samo, co planujemy wlać do bidonu – ulubiony izo lub hipotonik.

Ten bidon to musi być przynajmniej jeden 0,75l na godzinę treningu jeśli temperatura na zewnątrz oscyluje w okolicach 30 ̊ C. Jeśli jest chłodniej i nie pocimy się obficie, to taka ilość może nam wystarczyć na 1,5 – 2 godziny. Ale bądźmy szczerzy, nikt nie jedzie na trening, aby z niego wracać po godzinie. Trzeba więc zabrać dwa bidony lub trochę gotówki, aby dokupić wodę w napotkanym GS-ie. Woda jest OK, ale jeśli komuś wydaje się to za mało PRO, to proponuję podebrać dziecku pojemniczki, w które pakowane są zabawki do jajka z niespodzianką. Te małe żółte pojemniczki mieszczą około pół porcji sproszkowanego izotonika i nie zajmują dożo miejsca w kieszonce.

No i najważniejsze – uzupełnienie płynów po treningu. Jak łatwo się domyśleć, nie może to być sama woda. Potrzebne są elektrolity (sód, potas, magnez) oraz węgle (załatwimy za jednym zamachem nawodnienie i odbudowę glikogenu, a i dostarczone z moment białka wchłoną się lepiej) czyli idealny będzie znowu izotonik lub hipotonik jeśli mocniej się odwodniliśmy.

[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/maratony.MTB.XC/photos/a.126653227401854.22357.124749907592186/717364794997358/?type=3&theater/” width=””/]

 

Tylko, że to co napisałam powyżej to dla większości same „oczywiste oczywistości”. Kłopot zaczyna się, gdy na rower wybiera się z nami jakiś „nieletni zawodnik”. Jeśli zawodnik jest naszym osobistym dzieckiem, to chcąc dla niego jak najlepiej fundujemy mu ulubiony napój. Świetne, bo wygodne, są te z dzióbkiem np. „Kubuś” – tylko, że półlitrowa butelka zawiera aż 5 stołowych łyżek cukru! Dodatkowo, przy tej koncentracji cząsteczek staje się napojem hipertonicznym, więc odwadnia. Bardzo popularne wśród dzieci są wody smakowe – tu toniczność jest ok. (izotonik), ale już świadomość, że uzyskana jest wyłącznie przez dodanie cukru, bez udziału sodu czy innych elektrolitów, każe nam się poważnie zastanowić nad wyborem. Dzieci często proszą „Mamo / tato, ja chcę do bidonu to co ty!”, ale tu z kolei pojawia się refleksja, że to przecież sama chemia i syntetyczne dodatki. Czy można dać dziecku coś takiego? Izotonik jak najbardziej tak, ale nie z puszki tylko samodzielnie przygotowany w domu.

Oto przepis:

  • 3 szklanki wody
  • 1 szklanka ulubionego soku 100% (jabłko, pomarańcza, itp.) lub świeżo wyciśniętego
  • 2 łyżki stołowe soku z cytryny
  • 2 łyżki stołowe miodu (rozpuszczonego w odrobinie ciepłej wody)
  • ¼ łyżeczki soli (warto użyć sól potasową lub chociaż kamienną, wcześniej rozpuszczoną)

W nawodnieniu dziecka najistotniejszy jest jednak brak naturalnego uczucia pragnienia, a u starszych brak nawyku regularnego picia. Kiedy dziecko zasygnalizuje nam, że „chce pić” to niestety często znak, że jest już odwodnione. Dlatego to my musimy pamiętać by dać dziecku pić – nawet jeśli mu się nie chce, co 15 -20 minut kilka łyczków. Konkretnie nawodnić trzeba dziecko jeszcze przed wyjazdem na rower – minimum szklanka rozwodnionego soku, kompotu lub naszego izotonika. Do bidonu niestety sok się nie nadaje – skiśnie po godzinie. Kompot już bardziej (bo przegotowany), jednak najlepiej sprawdzi się przygotowany w domu izotonik, gdyż zawiera naturalne konserwanty w postaci soli i kwasu askorbinowego (Wit C).

Wystarczy więc poić młodego kolarza (lub kolarkę) co kwadrans, a na pewno „lampka mu nie zgaśnie” i nie straci zapału do kolejnych przejażdżek :)


Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie także dzięki Tobie! Spodobał Ci się przeczytany tekst? Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i dzielić się pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 1